Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć 25-latka pobitego przed klubem Prognozy. Zwolnienie lekarskie zastopowało proces

(mw)
Danuta i Jan Korolczukowie w sądzie z portretem syna Krzysztofa
Danuta i Jan Korolczukowie w sądzie z portretem syna Krzysztofa MoDO
Na środę Sąd Okręgowy w Białymstoku zaplanował rozpoczęcie procesu w głośniej sprawie brutalnego pobicia 25-letniego Krzysztofa. W ubiegłoroczną Wielkanoc chłopak zmarł po pobiciu przez ochroniarzy przed klubem Prognozy.

Zaplanowany na środę proces ośmiu ochroniarzy nie rozpoczął się. Do sądu wpłynęło bowiem pismo obrońcy jednego z oskarżonych - Artura W., który poprosił o odroczenie rozprawy z uwagi na stan zdrowia swojego klienta. Do najbliższego piątku Artur W. przebywa bowiem na zwolnieniu lekarskim.

Sąd nie miał innego wyjścia, jak przychylić się do wniosku obrony. Będzie chciał rozpocząć proces w najbliższy poniedziałek, bo to jest bowiem kolejny termin, który wyznaczył sąd.

- Mamy nadzieję, że wszyscy oskarżeni się stawią i proces będzie mógł się rozpocząć - powiedziała na sądowym korytarzu mecenas Jowita Grochowska, pełnomocnik Danuty i Jana Korolczuków, rodziców zmarłego Krzysztofa, którzy w procesie ochroniarzy są oskarżycielami posiłkowymi.

Dla rodziny Krzysztofa i dla jego narzeczonej, która była w środę w sądzie, ten proces to niezwykle trudny czas. - Z wielkim trudem powstrzymuję łzy - nie ukrywała Danuta Korolczuk.

- Liczymy, że zostaną sprawiedliwie, ale surowo osądzeni, bo na to, co zrobili, nie ma innego określenia jak bandyctwo. By nie udzielić umierającemu człowiekowi pomocy, to celowe działanie. Tak uważam - dodał ojciec zmarłego Jan Korolczuk.

To była w Białymstoku głośna sprawa. Do tragedii doszło 8 kwietnia ubiegłego roku. Krzysztof, jego narzeczona i bracia z dziewczynami wybrali się do popularnego nocnego klubu przy ulicy Lipowej.

Po dwóch godzinach zabawy bracia Krzysztofa pokłócili się ze swoimi dziewczynami. Prokuratura ustaliła, że musiała interweniować ochrona lokalu. Wyprowadzili jednego z braci na zewnątrz. Doszło do przepychanki z bramkarzami. Prokuratura ustaliła, że oskarżeni wciągnęli Łukasza do środka i dotkliwie go pobili.

Zaniepokojony Krzysztof ruszył za bratem. Chciał wejść do klubu. Ochroniarz Piotr G. mu na to nie pozwalał. Krzysztof nie był agresywny, przekonywał bramkarza, by go wpuścił. Chciał ominąć Piotra G. Potem wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Prokuratura ustaliła, że oskarżony ochroniarz zadał Krzysztofowi niezwykle silny cios pięścią w twarz. 25-latek upadł do tyłu, uderzając głową o płyty chodnika. Już się nie podniósł.

Ochroniarze wciągnęli nieprzytomnego Krzysztofa do środka. I rzucili go przy stanowisku bileterki. Do zamkniętych na klucz drzwi dobijali się znajomi Krzysztofa. Wtedy ochrona użyła gazu pieprzowego.

Do klubu znów został wciągnięty brat Krzysztofa i ponownie poturbowany. To ustaliła w śledztwie prokuratura.

W końcu dwaj ochroniarze wywlekli Krzysztofa przed klub. Piotr G., który wcześniej zadał mu potężny cios, stanął jeszcze nad nim okrakiem i uderzył dłonią w oba policzki. Pozostali bramkarze przyglądali się.

Pobitym Krzysztofem zajęli się jego znajomi. 25-latek trafił do szpitala. Lekarze nie dawali mu jednak szans na przeżycie. 36 godzin po pobiciu Krzysztof został odłączony od aparatury podtrzymującej życie.

Społeczeństwo Białegostoku było poruszone: Prognozy: Śmierć 24-latka. Pogrzeb Krzysztofa w piątek

Prokuratura oskarżyła ośmiu mężczyzn. Główny oskarżony to 28-letni Piotr G. Odpowie za ciężkie uszkodzenie ciała, które doprowadziło do śmierci. Grozi mu 12 lat więzienia.

Pięciu ochroniarzy - Artur W., Marcin K., Piotr K., Krzysztof J., Rafał J. - odpowie za pobicie brata Krzysztofa, a także za nieudzielenie Krzysztofowi pomocy. Zarzuty nieudzielenia pomocy usłyszeli jeszcze dwaj bramkarze - Piotr O. i Zdzisław P. Tej siódemce grożą trzy lata więzienia.

Po środowym krótkim posiedzeniu sądu pełnomocnik rodziców Krzysztofa podkreślała, że oskarżeni ochroniarze mieli chronić klientów dyskoteki, a stali się oprawcami.

Kilka dni po śmierci Krzysztofa przez Białystok przeszedł marsz przeciw przemocyKlub Prognozy. Ochroniarze mieli chronić, nie zabijać

- Rodzice są zdruzgotani tym bardziej, że główny oskarżony nie okazuje skruchy. Co prawda zdobył się na gest wysłania listu z przeprosinami, w którym pomylił imię pokrzywdzonego. To dodatkowy cios. Dlatego to nie jest żadna skrucha, a celowe działanie na użytek tego procesu - powiedziała mecenas Jowita Grochowska.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny