Choć w śledztwie oskarżeni zaprzeczali, że pozbawili mechanika wolności, w poniedziałek na sali rozpraw wszyscy przyznali się do winy.
- Czuliśmy się oszukani. Pan Mirosław zwodził nas przez miesiąc. Chcieliśmy tylko odebrać od niego nasz samochód. Nie mieliśmy zamiaru go tak traktować - mówił w sądzie Szczepan Ł.
Razem z nim na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Białymstoku usiadł w poniedziałek jego młodszy brat Paweł Ł. i znajomy Dariusz N. Odpowiadają za porwanie mechanika samochodowego. Zdaniem braci, mechanik nie naprawił im auta, a nawet doprowadził je do gorszego stanu. Dlatego, jak ustalili śledczy, porwali Mirosława S. i żądali, by zwrócił im cztery tysiące złotych.
To było w maju ubiegłego roku. Oskarżeni bracia i Dariusz N. pojechali do Janowicz. Tam wepchnęli mechanika do samochodu i wywieźli do Białegostoku. W trakcie jazdy oskarżeni mieli naciskać, by pokrzywdzony zdobył pieniądze u swoich znajomych lub rodziny. Gdy Mirosław S. przystał na to, oskarżeni wypuścili go.
W poniedziałek proces w tej sprawie nie zakończył się. Bo w sądzie nie pojawił się pokrzywdzony, a sędzia chce go przesłuchać. Kolejna rozprawa w październiku.
Oskarżonym grozi do pięciu lat więzienia. W sądzie deklarowali, że gdyby pokrzywdzony był na sali rozpraw, to przeprosiliby go.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?