Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostocki policjant odpowiada za spowodowanie wypadku. Radiowóz zderzył się z motocyklem.

(mw)
Studenci po wypadku trafili do szpitala
Studenci po wypadku trafili do szpitala Fot. sxc.hu
Policjanci gonili przemytnika papierosów. Wyjechali z drogi podporządkowanej na krajową ósemkę. Wtedy w bok radiowozu uderzył motocykl. Jechało nim dwóch studentów. Z poważnymi obrażeniami trafili do szpitala.

- Jechaliśmy z Suwałk, przed nami nie było żadnego samochodu. Nagle, z lewej strony, wyskoczył ten radiowóz. I zahamował. Próbowałem skręcić w prawo, ale było za późno. Zderzyliśmy się - opowiadał w środę 22-letni Adam.

To on, pod koniec lipca ubiegłego roku siedział za kierownicą sportowej yamahy. Wiózł kolegę - rok młodszego Maksyma. Wracali motorem z Litwy do Warszawy, gdzie obaj mieszkali i studiowali. Tuż za Suwałkami ich motocykl zderzył się z policyjnym busem.

W środę kierowca radiowozu stanął przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Prokuratura oskarżyła go spowodowanie tego wypadku. Adam Z., który pełni służbę w oddziale prewencji w Białymstoku, nie przyznał się do winy. Nie chciał też składać wyjaśnień.

Do zderzenia motoru z radiowozem doszło 21 lipca ubiegłego roku wczesnym popołudniem na trasie z Suwałk do Augustowa. Policjanci gonili litewskiego przemytnika papierosów. Początkowo pościg wiódł przez las, ale w okolicy miejscowości Płociczno-Dubowo radiowóz nagle wyjechał na krajową ósemkę. I tam zderzył się z motocyklem. Jednoślad wbił się w okolice przedniego koła policyjnego busa. Pasażer yamahy przeleciał nad radiowozem i upadł kilka metrów dalej. Zaraz stracił przytomność. Jego kolega zakleszczył się pod radiowozem.

W wypadku obaj studenci bardzo ucierpieli. Maksym miał pogruchotaną miednicę, przebite płuco, połamane żebra. Podobnie było z Adamem. Do tej pory mężczyzna ma problemy z chodzeniem, utyka.

Pokrzywdzeni mówią, że to radiowóz nagle zajechał im drogę. I zatrzymał się na nich pasie. Twierdzą, że to działo się tak szybko, że Adam nie zdążył wyhamować.

Inną wersję przedstawili policjanci. W śledztwie mundurowi zapewniali, że przed wyjazdem na ósemkę zatrzymali się. Inne auta zaczęły się zatrzymywać, widząc sygnały świetlne i dźwiękowe w radiowozie. Dlatego policjanci postanowili jechać dalej. Wtedy w bok busa uderzyła rozpędzona yamaha, która, ich zdaniem, wyprzedzała zatrzymujące się auta.

Kolejna rozprawa dopiero na początku września. Oskarżonemu policjantowi grożą trzy lata więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny