Para zamordowała starszą kobietę. Skrępowała ją smyczą, tłukła kamieniem, wreszcie zadusiła.

Ta okrutna zbrodnia wstrząsnęła mieszkańcami Kleosina, gdzie mieszkała zamordowana. Był 16 lipca ubiegłego roku, środek dnia, gdy do domu 69-letniej Lucyny K. przyszedł jej lokator Adam B. Od kilku tygodni wynajmował u niej pokój na piętrze. Była z nim jego partnerka Anna H.

Mężczyzna powiedział właścicielce, że przyszedł zabrać swoje rzeczy, bo się wyprowadza. Anna poszła na górę się pakować. Adam został na dole. Rozmawiał z gospodynią. Śledczy ustalili, że w pewnej chwili przewrócił kobietę na ziemię. I zaczął ją kopać. Do bicia włączyła się też jego dziewczyna.

Napastnicy skrępowali Lucynie K. nogi i ręce m.in. skórzaną smyczą. Jej twarz i głowę owinęli ubraniami, zasłaniając nos i usta. A potem uderzali ją w głowę co najmniej dwukilogramowym kamieniem. Później udusili starszą panią.

Napastnicy splądrowali dom. Ale jedynym wartościowym przedmiotem, który znaleźli, był telefon komórkowy wart niecałe sto złotych. Potem para uciekła. Przez kilka dni ukrywała się w lesie niedaleko Supraśla.

Pierwsza z lasu wyszła 27-letnia Anna H. Zgubiły ją czerwone pantofle. Bo to po nich została rozpoznana. Policjanci zatrzymali ją. Zaraz potem wpadł też jej 38-letni konkubent.

Prokuratura ustaliła, że para napadła i zabiła kobietę, bo sądziła, że Lucyna K. jest zamożna. A oni nie mieli pieniędzy na życie.

Śledztwo w tej sprawie trwało ponad osiem miesięcy. W toku postępowania wychodziły na jaw nowe okoliczności. Dlatego, oprócz zabójstwa, prokuratura postawiła też Adamowi B. i Annie H. także inne zarzuty. Chodzi między innymi o kradzież na policyjnym ognisku w Supraślu.

O zabójstwo prokuratura na początku kwietnia oskarżyła 38-letniego Adama B. i jego 27-letnią konkubinę Annę H. W śledztwie mężczyzna przyznał się do zabójstwa, kobieta nie. Obojgu grozi dożywocie.