Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komornik przyszedł po pieniądze za mandat po 10 latach. Żąda 700 złotych.

Fot. Anatol Chomicz
Paweł Stasieluk za brak biletu musi zapłacić już ponad 700 złotych. – To niemożliwe – zarzeka się. – Zanim rzekomo dostałem mandat, miałem już upoważnienie do bezpłatnych przejazdów.Jednak magistraccy urzędnicy twierdzą, że mandat był i trzeba go zapłacić wraz z odsetkami.
Paweł Stasieluk za brak biletu musi zapłacić już ponad 700 złotych. – To niemożliwe – zarzeka się. – Zanim rzekomo dostałem mandat, miałem już upoważnienie do bezpłatnych przejazdów.Jednak magistraccy urzędnicy twierdzą, że mandat był i trzeba go zapłacić wraz z odsetkami. Fot. Anatol Chomicz
Paweł Stasieluk nie pamięta, żeby kiedykolwiek dostał mandat za jazdę bez biletu w miejskim autobusie. Tym bardziej, że jako honorowy dawca krwi od lat może jeździć za darmo. Mimo to komornik wzywa go do zapłacenia ponad 700 zł.

Jestem honorowym dawcą krwi - mówi Paweł Stasieluk. - Upoważnienie na bezpłatne przejazdy komunikacją miejską otrzymałem w 1998 roku, 12 lat temu. A teraz dostałem wezwanie do zapłaty ponad 700 zł za jazdę bez biletu 10 lat temu.

Paweł Stasieluk po otrzymaniu wezwania do zapłaty poszedł do sądu i odszukał akta.

- Z akt sprawy, o której nie miałem pojęcia dowiedziałem się, że w sierpniu 1999 roku zostałem ukarany kwotą 71,40 złotych - opowiada Stasieluk. - Widziałem nawet mandat. Ale nie było na nim mojego podpisu.

Pan Paweł nigdy wcześniej nie otrzymał wezwania do zapłaty tego mandatu. Tym bardziej zdziwił się, że sprawa w sądzie się odbyła, a on nic o niej nie wiedział.

- Gdybym wiedział o mandacie, na pewno nie czekałbym na wezwanie komornika i ogromne odsetki. Od razu uregulowałbym karę - mówi Stasieluk. - Tyle że ja nie dostałem takiego mandatu. Przecież już od 1998 roku mogę jeździć autobusem za darmo.

Miejscy urzędnicy są innego zdania.

- Pan Paweł Stasieluk w sierpniu 1999 roku jechał bez ważnego biletu autobusem komunikacji miejskiej - twierdzi Beata Kołakowska z biura prasowego urzędu miejskiego. - Z dokumentacji, którą posiadamy wynika, iż wystawione zostało wezwanie do zapłaty w wysokości 71, 40 zł, które do dziś nie zostało uregulowane.

Jak się okazuje, osoba kontrolowana nie ma obowiązku podpisywania mandatu. - Bo niejednokrotnie zdarza się, że tacy pasażerowie uciekają z autobusu pozostawiając dokumenty, odmawiają podpisu, awanturują się - wylicza Kołakowska.

Urzędnicy mówią, że we wrześniu 1999 roku do Pawła Stasieluka zostało wysłane wezwanie do zapłaty.
- Nie było odpowiedzi. Dlatego sprawę skierowaliśmy do sądu - tłumaczy Beata Kołakowska. - A ten w styczniu 2000 roku wydał nakaz zapłaty.

Roszczenie stwierdzone prawomocnym wyrokiem sądu przedawnia się z upływem 10 lat. Natomiast skierowanie sprawy do komornika powoduje przerwanie biegu przedawnienia.

- Aby nie narażać dłużnika na wysokie koszty komornicze przed ponownym skierowaniem sprawy na drogę postępowania egzekucyjnego, 15 października 2009 roku zostało wysyłane do niego pismo przypominające o zaległości - mówi Beata Kołakowska. - Brak opłaty spowodował, że w lutym 2010 roku sprawę skierowaliśmy do komornika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny