Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwójny gwałt w walentynki, policja nie pomogła. Gwałciciele posiedzą pięć lat.

(mw)
Mężczyźni zaczęli w wulgarny sposób proponować Annie seks. Mieli jej przy tym grozić nożem.
Mężczyźni zaczęli w wulgarny sposób proponować Annie seks. Mieli jej przy tym grozić nożem. Fot. Internet
Dwóch mężczyzn w Walentynki zgwałciło kobietę. Ofiara dziewięć razy dzwoniła na policję, ale pomoc nie przyszła.

We wtorek białostocki sąd okręgowy skazał 26-latka i 30-latka za gwałt. Doszło do niego w ubiegłoroczne Walentynki w jednym z mieszkań w centrum Białegostoku. Wyrok nie jest prawomocny.

Historia wydarzyła się 14 lutego ubiegłego roku. Anna poszła odwiedzić kolegę w jego mieszkaniu w centrum Białegostoku. Był tam też inny mężczyzna. Był alkohol.

W pewnym momencie do mieszkania przyszli 26-letni Marcin P. i 30-letni Andzrej L. Początkowo wszystko było w porządku. Impreza trwała dalej. Lecz nagle nowi goście zaczęli być agresywni. Zaczęli w wulgarny sposób proponować Annie seks. Mieli jej przy tym grozić nożem.

Wystraszona kobieta próbowała uciec, ale drzwi były zamknięte. Schowała się w łazience i zadzwoniła na policję. - Chcą mnie zgwałcić. Zamknęli drzwi do mieszkania. Pomocy! - błagała.

Pod wskazany adres pojechał patrol. Ale od dyżurnego policjanci dostali tylko informację, że doszło do awantury. Ani słowa o gwałcie. I rzeczywiście. Zza drzwi dobiegały odgłosy libacji. Nikt jednak nie reagował na pukanie. Funkcjonariusze odjechali.

W tym czasie roztrzęsiona Anna znów zadzwoniła pod numer 112. Policjanci znów tam pojechali. Ale i tym razem nikt im nie otworzył. A sąsiedzi nie słyszeli wołania o pomoc.

W sumie kobieta dzwoniła na policję dziewięć razy. Niestety, pomoc przyszła za późno. Prokuratura ustaliła, że Marcin P. i Andrzej L. zgwałcili kobietę.

Po wszystkim Andrzej L. wyszedł z mieszkania, a Marcin P. zasnął. Wtedy Anna uciekła. Było już przed północą. Anna poprosiła o telefon przypadkowego przechodnia.

- Zagrozili nożem i we dwóch mnie zgwałcili. Uciekłam stamtąd - powiedziała dyżurnemu. Dopiero wtedy policjanci wtargnęli do mieszkania.

Na miejscu zatrzymali Marcina P. Andrzej. Wpadł później.

Dziś sąd skazał Andrzeja L. na pięć lat więzienia. Jego kompan, Marcin P. spędzi w więzieniu o dwa miesiące dłużej, bo przed sądem odpowiadał też za spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu.

Proces, ze względu na dobro pokrzywdzonej, toczył się za zamkniętymi drzwiami.

Kilka tygodni temu białostocka prokuratura okręgowa skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko policjantowi, który tego wieczoru pełnił dyżur.

Prokuratura zarzuca policjantowi niedopełnienie obowiązków. Według śledczych, powinien był powiedzieć interweniującym policjantom, że chodzi o gwałt. Wtedy mieliby prawo wyważyć drzwi, wejść do mieszkania i zapobiec przemocy. Ten proces wkrótce się rozpocznie.

Imię pokrzywdzonej zmieniliśmy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny