Liczba
Liczba
10 000 litrów zacieru gotowego do wytworzenia bimbru było w kadziach. Mogło z niego powstać nawet 4 000 litrów wyrobu.
To imponująca rzecz - przyznaje Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego. To właśnie jemu będzie podlegało powstające właśnie muzeum bimbrownictwa. Dlatego to jego pracownicy rozbierali bimbrownię.
Policjanci zlikwidowali ją w środę. A okazały sprzęt miał trafić do skansenu (tam będzie muzeum) jeszcze w czwartek. Na miejsce pojechali pracownicy muzeum.
Rozejrzeli się i dopiero na miejscu przekonali się o ogromie instalacji.
Największa w kraju
- Pojawiła się komplikacja. Dojazd zwykłym samochodem jest niemożliwy. Trzeba zorganizować auto terenowe - mówił w czwartek Lechowski.
Wczoraj już wszystko poszło bez przeszkód. Muzealnicy przyjechali do lasu w Widłach o szóstej. Bimbrownia ukryta była dwa kilometry od trasy Białystok-Bobrowniki. A Widły to miejscowa nazwa rozjazdu na Michałowo.
- To mistrzostwo świata. Jest największa w kraju - nie może wyjść z zachwytu jeden z pracowników. - Kiedyś widziałem bimbrownię w Bóbrce. Ale ona cała była dwa razy mniejsza niż jedna kadź stąd.
- Chyba że gdzieś w lesie pod Czarną Białostocką działa jeszcze większa. Tylko nikt jej dotąd nie odkrył - zastanawia się jego kolega.
Rzeczywiście. W skład bimbrowni wchodziło pięć kadzi, każda po trzy tysiące litrów. Oprócz niej był zbiornik na wodę o pojemności około dwóch tysięcy litrów. A bimber produkowały cztery kotły z pompami, wszystkie z nierdzewnej stali. Wyposażone były nawet w piszczący zawór bezpieczeństwa. Między urządzeniami stał agregat prądotwórczy, a w ziemi była wydrążona na 12 metrów studnia głębinowa.
A zacier lał się strumieniem
- To pełen profesjonalizm - ocenia pracownik.
Poprzednimi właścicielami przybytku byli dwaj mieszkańcy gminy Gródek, w wieku 51 i 60 lat. Są na wolności, bo po przedstawieniu zarzutów prokuratura zwolniła ich do domów. Muszą tylko zapłacić po 700 zł poręczenia majątkowego. Mężczyźni przyznali się do winy i chcą poddać się karze.
Wczoraj również przyjechali do bimbrowni. Policja pozwoliła im zabrać czekające na swoją kolej trzy tony mąki i sprzęty niemające związku z przestępstwem.
- Mówili, że szkoda im najbardziej zacieru. Cały poleciał na ziemię, aż się z niego jeziorko zrobiło - opowiadają muzealnicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?