Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpitale stawiają weto

Anna Łubian
Albo wypowiadacie umowę NFZ, albo zrobimy wszystko, żebyście stracili stanowiska! Przed takim dylematem związkowcy postawią dyrektorów podlaskich szpitali. Dlaczego? Chcą takiego zwiększenia umów z Funduszem, który pozwoliłby na podwyższenie pensji.

O 30-procnetowy wzrost wynagrodzeń w służbie zdrowia walczy cała Polska. Jednak wypowiadanie kontraktów Narodowemu Funduszowi Zdrowia to podlaski pomysł.
- Mamy nadzieję, że tym tropem pójdzie cała Polska - przyznaje Ryszard Kijak, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i anestezjolog z białostockiego Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego. Dziś jego dyrektor - jako pierwszy - dostanie w pismo w tej sprawie.

Od Pałacowej do Marcinkiewicza
- Chodzi o to, że dyrektorzy szpitali nie mają pieniędzy na podwyższenie żenująco niskich płac w służbie zdrowia. Mówią, że nie pozwalają im na to kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Waśnie dlatego żądamy od nich wypowiedzenia tych umów i negocjowania od nowa, tak, żeby zakładały wzrost poborów - tłumaczy ideę Eugeniusz Muszyc, szef Podlaskiej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia i przewiduje dalszy ciąg wydarzeń: - Podlaski NFZ pewnie powie, że nie ma na to pieniędzy i zwróci się do centrali. A ta pewnie zaalarmuje ministra. W ten sposób sprawa trafi do rządu.
Co będzie jeśli któryś z dyrektorów nie wypowie umowy? - Jeśli pensje nie wzrosną, za dwa lata nie będzie komu leczyć. Wszyscy lekarze wyjadą za chlebem do Europy.

Samorząd: Popieramy
Pomysł związkowców był już omawiany na spotkaniu w urzędzie marszałkowskim, który jest właścicielem szpitali wojewódzkich: - Wspieramy tę akcję. Tym bardziej, że okres wypowiedzenia kontraktów opiewa na trzy miesiące. To dużo czasu, można znaleźć racjonalne rozwiązanie - przyznaje Krzysztof Tołwiński, wicemarszałek odpowiedzialny za służbę zdrowia. Czy podobnego zdania są też dyrektorzy szpitali? Danuta Zawadzka, szefowa Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego przyznaje, że czeka z podjęciem decyzji. - Podejmę ją, jak otrzymamy oficjalne pismo od związków zawodowych. Jednak, aby rozwiązać problem podwyżek potrzebne są zmiany systemowe - mówi szefowa WSZ.
Podobnego zdania jest Bogusław Poniatowski, szef SPSK. Wyliczył, że na podwyższenie pensji swoim pracownikom o 30 procent potrzebuje w skali roku 18 milionów złotych. To tyle, ile dostaje z NFZ i Ministerstwa Zdrowia na leczenie przez dwa miesiące. - Popieram żądania pracowników służby zdrowia, ale muszę też myśleć o finansach szpitala - przyznaje Bogusław Poniatowski.

Wszyscy albo nikt
Bożena Grotowicz, szefowa szpitala w Bielsku Podlaskim dodaje: - Ta akcja ma sens wówczas, jeśli włączą się w nią wszystkie szpitale. Inaczej dla niektórych szpitali może się to skończyć tym, że wypadną z rynku.
To dlatego w przyszłym tygodniu ma dojść do spotkania wszystkich dyrektorów szpitali, na którym mają ustalić wspólne działania.
Co na to podlaski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia? - Jak dostaniemy wypowiedzenia kontraktów od dyrektorów, będziemy się nad tym zastanawiać - mówi Jan Mirucki, rzecznik podlaskiego NFZ. Dodaje: - Jednak każdy zna budżet naszego oddziału. Tam nie ma dodatkowych pieniędzy.

Co myślą dyrektorzy

Marek Chojnowski, dyrektor szpitala w Sokółce: Na podwyższenie pensji o 30 procent potrzebuję rocznie 2,5-3 miliony złotych. Nie mam takich pieniędzy. Uważam, że zwrócenie się do NFZ o zwiększenie kontraktów ma sens.

Krzysztof Tołwiński, wicemarszałek: Lekarze, wbrew pozorom, nie działają we własnym interesie. Oni walczą o to, żeby za dwa lata było jeszcze komu leczyć chorych w Polsce .

Bogusław Poniatowski, dyrektor SPSK: Popieram żądania lekarzy, ale muszę też myśleć o przyszłości szpitala. Obawiam się, że NFZ nie znajdzie nagle w piwnicy skarbca, z którego weźmie pieniądze na podwyżki.

Protest na urlopie
W ramach walki o podwyżki pracownicy służby zdrowia w całej Polsce planują 7 kwietnia (w dzień pracownika służby zdrowia) wziąć niezapowiedziany urlop. Kiedy ogłosili swój pomysł, okazało się, że na ten dzień Wojskowa Komenda Uzupełnień zaplanowała ćwiczenia dla lekarzy. Wezwania dostali m.in. medycy z Legnicy.
- U nas nikt mi tego nie zgłaszał - przyznaje Ryszard Kijak. - Ale cóż, pozostaje mi być wdzięcznym WKU, że zabierając naszych lekarzy na poligon pomaga nam w proteście. Mam tylko nadzieję, że w ramach rozkazu nie skierują ich z powrotem do szpitali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny