To miało być nowe otwarcie w białostockim magistracie. Prezydent Tadeusz Truskolaski na czerwcowej sesji przedstawił dekalog zmian w urzędzie, zaproponował wprowadzenie planu oszczędnościowego. Zapowiedział m.in. zwolnienie jednego z zastępców i cięcia w spółkach miejskich.
W tym samym czasie rozpoczęła się reorganizacja urzędu. Prezydent jedne departamenty podzielił, drugie połączył. Jego rzeczniczka zapewniała, że nie wiąże się to z żadnymi kosztami. Dziś wiemy, że to nieprawda.
Okazało się, że wynagrodzenia 17 urzędników będą w sumie o 2 tys. zł brutto miesięcznie wyższe niż przed zmianami. Rzeczniczka Urszula Boublej dziś też inaczej tłumaczy koszty reorganizacji. - Mieści się to w tegorocznym limicie wydatków na wynagrodzenia - mówi.
- Reorganizacje mają sens, gdy obniżają koszty - przypomina Zbigniew Sulewski z Centrum A. Smitha.
Na początku lipca białostocki magistrat przeszedł reorganizację. Urszula Boublej, rzeczniczka prezydenta, zapewniała wtedy, że nie wiąże się to z żadnymi dodatkowymi kosztami. - Wszystko się bilansuje - mówiła.
Kiedy poprosiliśmy o szczegóły okazało się, że trzeba będzie dopłacić ponad 2 tys. zł brutto miesięcznie. Zmiany dotyczą 17 osób, które awansowały, pozostały na tych samych stanowiskach lub przestały pełnić funkcje dyrektorskie.
- Ich łączne zarobki, czyli wynagrodzenie zasadnicze i dodatek funkcyjny wynosiły przed zmianami 75 570 zł brutto miesięcznie. Zarabiali od 2550 zł do 6 tys. zł brutto. Po zmianach ta kwota wynosi 77 620 zł brutto. Teraz zarabiają od 3250 zł do 6 tys. zł brutto - przyznaje rzeczniczka.
Różnica wynosi więc 2050 zł. To koszt tego, że m.in. Zarząd Dróg i Inwestycji Miejskich został podzielony na dwa departamenty. Z jednego dyrektora zrobiło się dwóch. Tak samo stało się z Departamentem Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej. Dla odmiany, zamiast trzech osobnych biur, utworzono jeden Departament Kultury, Promocji i Sportu. Tu znajdzie też miejsce biuro miejskiego konserwatora zabytków. Wcześniej było osobną jednostką.
Według władz zmiany mają dostosować struktury urzędu do potrzeb mieszkańców. - Na przykład ZDiIM był molochem, w którego strukturze trudno się było nawet połapać. A realizował on mnóstwo ważnych zadań, m.in. inwestycji z budżetu obywatelskiego - mówi Zbigniew Nikitorowicz, przewodniczący PO w radzie miasta.
Według niego, kwota 2 tys. zł jest na tyle niewielka, że warto ją poświęcić dla poprawy funkcjonowania urzędu.
- Trzeba też szanować pracę urzędników. I tak ich płace nie są duże. Oszczędności tak, dziadostwo nie - mówi Marcin Szczudło z komitetu Truskolaskiego.
Inaczej uważa Tomasz Madras z PiS, przewodniczący komisji budżetu. - Zmiany w urzędzie nie powinny wiązać się z żadnymi dodatkowymi kosztami - mówi.
Podobnie uważa Zbigniew Sulewski z Centrum A. Smitha. Twierdzi, że reorganizacje mają sens, gdy obniżają koszty i poprawiają efektywność pracy. - Jeśli nie spełnimy tego pierwszego, to miejmy nadzieje że przynajmniej urząd będzie działał sprawniej. Ale to już ocenią petenci - dodaje.
Po zmianach w UM Białystok
- 5 osób pełni obowiązki kierowników referatów (wcześniej byli dyrektorami lub zastępcami) - tu zmniejszone zostały dodatki funkcyjne, od 200 do 450 zł brutto.
- 7 osób zmieniło zakres obowiązków bez zmiany wynagrodzenia (dyrektorzy, zastępcy, pełniący obowiązki dyrektorów).
- 5 osób awansowało i pełni obowiązki dyrektorów lub zastępców dyrektorów - tu przyznane zostały dodatki funkcyjne o wartości od 300 do 900 zł brutto.
Czytaj e-wydanie »Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?