Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory. Rady osiedlowe na 17 osiedlach

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Łukasz Daniszewski: Dla urzędnika przysłowiowa dziura w chodniku to drobnostka. Ale inaczej jest z perspektywy mieszkańca. Dlatego popieram powstanie rad. To inicjatywa obywatelska, którą warto rozwijać.
Łukasz Daniszewski: Dla urzędnika przysłowiowa dziura w chodniku to drobnostka. Ale inaczej jest z perspektywy mieszkańca. Dlatego popieram powstanie rad. To inicjatywa obywatelska, którą warto rozwijać. Andrzej Zgiet
Na 11 osiedlach wyborów do rad osiedlowych nie będzie jednak na pewno. Prezydent uznaje to za fiasko pomysłu PiS. A radny tej partii oskarża władzę o celową nieudolność.

Nieudolność. To słowo pada z ust zarówno prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, jak i radnego PiS Tomasza Madrasa. Ten ostatni zarzuca władzom, że celowo nieudolnie informowały mieszkańców o wyborach do rad osiedli.

- Jeśli ktoś chce usprawiedliwić swoją nieudolność, to przerzuca odpowiedzialność na kogoś innego - odpiera prezydent. Wskazuje też, że o wyborach można się dowiedzieć z plakatów rozwieszonych m.in. w szkołach oraz z dżingli puszczanych w autobusach.

Czytaj też: Rady osiedli w Białymstoku wracają po ośmiu latach. Radni pokłócili się o wyjazdowe komisje (wideo)

- Odprowadzam dziecko do jednego z przedszkoli, plakat zobaczyłem dopiero wczoraj, a najwięcej o radach powinno się informować do 26 kwietnia, kiedy był termin na zgłaszanie wniosków o przeprowadzenia wyborów - mówi Madras. I dodaje, że prezydent nie promuje rad, bo nie były one jego pomysłem.

- Po liczbie wniosków o przeprowadzeniu wyborów widać, że aż na 11 osiedlach nie będzie wyborów. Mieszkańcy nie są zainteresowani tą formą aktywności. Rady nie rozwiązują problemu w tak bezpośredni i namacalny sposób jak np. budżet obywatelski - twierdzi prezydent.

Do 6 maja jest czas na zgłaszanie się kandydatów do rad. Każda z nich ma mieć 15 członków, więc musi się zgłosić przynajmniej 16 osób. Składają one oświadczenie, że są mieszkańcami danego osiedla. Zmieniono już bowiem zasadę, że kandydować może nawet osoba spoza danego osiedla.

Czytaj też: Jeśli zechcemy, rady osiedlowe powstaną

Wybory będą przeprowadzone 5 czerwca. Żeby były ważne do urn musi pójść przynajmniej 3 proc. mieszkańców danego osiedla.

Powrót do przeszłości

Powrót rad osiedli postulowało miejskie PiS w ostatnich wyborach. Politycy tej formacji przekonują, że chodzi o budowanie aktywności społecznej. Rady osiedlowe już u nas były, za rządów Ryszarda Tura.

Prezydent Tadeusz Truskolaski z początkiem swej pierwszej kadencji zrezygnował z tego pomysłu. Sceptyczna była też - mająca wówczas większość w radzie miasta - PO. Rady osiedlowe źle się kojarzyły.

We wrześniu 2004 roku Regionalna Izba Obrachunkowa przeprowadziła kontrolę ówczesnych rad białostockich osiedli. Okazało się, że w wielu z nich nikt nie panował nad tym, na co zarządy rad przeznaczały pieniądze. Wydatki na administrację szły m.in. na kiełbaski, dofinansowanie kolonii dzieci skarbnika rady, zakup biurka dla parafii, żaluzje w gabinecie dyrektora szkoły. Niewiele miało to wspólnego z integracją lokalnej społeczności i wpajaniem jej zasad samorządności, czyli tym, czym powinny się zajmować rady.

Problem z radami polegał też na tym, że powstawały bez uwzględnienia faktu, że w zasobach spółdzielni mieszkaniowych już funkcjonowały osiedlowe rady spółdzielcze.

Teraz jednak prawo się zmieniło i już takich rad spółdzielczych nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny