Dlatego na klatkach schodowych w blokach należących do Rodziny Kolejowej zawisły ostrzeżenia, że jeśli mieszkańcy będą wrzucać wszystko do jednego worka to - w ramach odpowiedzialności zbiorowej - zapłacą wyższe stawki za śmieci.
- Liczymy, że wtedy osoby, które nie segregowały odpadów, zaczną to robić, aby móc korzystać z niższych stawek - mówi Zbigniew Gołębiewski, rzecznik spółki Lech, która zajmuje się gospodarką odpadami w Białymstoku.
Dodaje, że celem spółki nie jest karanie mieszkańców, ale budowanie świadomości, jak właściwie postępować z odpadami.
Rościsław Borowski, zastępca prezesa Rodziny Kolejowej twierdzi, że każda spółdzielnia chce w trakcie kontroli wypaść jak najlepiej, ale problem dotyczy tak naprawdę całego miasta.
- Też przecież wyrzucam śmieci i widzę, co się dzieje. Ludzie muszą się jeszcze przyzwyczaić do tego, że trzeba segregować śmieci - podkreśla.
- U nas akurat problem nie jest aż tak duży. Ostatnio mieliśmy spotkanie z przedstawicielami spółki Lech. Zwrócili uwagę, że na osiedlu Bojary są lokale usługowe, w których nie segreguje się śmieci - mówi Czesław Drozdowski, zastępca prezesa spółdzielni Zachęta.
Jak twierdzi prezes Stanisław Hołubowski, problemu z segregacją nie ma też w Białostockiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Przypominamy mieszkańcom o potrzebie segregacji w wydawanym przez nas informatorze oraz w ulotkach wkładanych do skrzynek na listy - mówi.
Receptę na nauczenie mieszkańców segregacji odpadów ma Paweł Backiel, prezes Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego.
- Moim zdaniem wprowadzanie wyższych stawek nie zda egzaminu. Trzeba inaczej zachęcać mieszkańców do segregacji - mówi. Widział kiedyś w sklepie 3-komorowe kubły na śmieci. - Spółdzielnia jako duży podmiot mogłaby podpisać korzystną umowę z firmą, która wytwarza takie pojemniki. Nie chodzi o to, by rozdawała je mieszkańcom za darmo, ale by w siedzibie spółdzielni każdy mógł sobie taki pojemnik kupić - mówi.
Rościsław Borowski twierdzi, że to niedorzeczny pomysł.
- Mamy 14 tysięcy mieszkań. Kto zagwarantuje, że mieszkańcy kupią pojemniki? Przecież ich nie zmusimy - mówi.
Odpowiada też na drugi pomysł Backiela, czyli ustne przypominanie przez pracowników spółdzielni o potrzebie segregacji podczas zbierania odczytów z wodomierzy.
- Nie zawsze w domu zastajemy dorosłego domownika. Trudno mówić np. 13-latkowi, by przekazał rodzicom, by nie wrzucali wszystkiego do jednego worka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?