Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protesty pracowników ochrony zdrowia komentuje Eugeniusz Muszyc

Agata Sawczenko
Solidarność teraz wyszła przed szereg. Niepotrzebnie - mówi Eugeniusz Muszyc
Solidarność teraz wyszła przed szereg. Niepotrzebnie - mówi Eugeniusz Muszyc Andrzej Zgiet
Solidarność teraz wyszła przed szereg. Niepotrzebnie - mówi Eugeniusz Muszyc

Pracownicy ochrony zdrowia wciąż się skarżą, że za mało zarabiają...

Eugeniusz Muszyc, prezes Podlaskiej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia: Sytuacja w ochronie zdrowia jest dramatyczna. To bez wątpienia. I nikt inaczej nie ma prawa powiedzieć z tego względu, że zarobki pracowników są tragiczne: personelu medycznego, obsługi, administracji. Dochodzi do absurdów. Pobory zostały tak spłaszczone, że ratownik medyczny, pracownik radioterapii, pracownik apteki zarabiają mniej więcej tyle samo - na pograniczu głodowej śmierci - na rękę dostają 1400-1500 zł.

Z czego to wynika? Dlaczego dyrektorzy nie mogą dać im podwyżek?

Szpitale pikują w dół - i to szybko i jednostajnie. Ich koszty są większe od przychodów. Nie ma tutaj jakiegoś dobrego rozwiązania z tego względu, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie daje kasy. Nas, pracowników ochrony zdrowia, zmusza się do pracy za darmo lub półdarmo. To nieetyczne. Przyjmujemy pacjentów, za których nam potem nie płacą. Mówią: przyjęliście nadlimit! Po co przyjmowaliście? Takie słowa padły z ust wiceministra: że to wina dyrektorów, bo przyjmują pacjentów. Czyli wynika z tego: dyrektorzy są głupi, przyjmują pacjentów, ratują im życie. Zupełni idioci! Po co przyjmujecie pacjentów, za których wam nikt nie zapłaci?

Na 24 września jest zaplanowany w Warszawie protest pracowników służby zdrowia. A Solidarność działa we własnym zakresie. Jej działaczki okupują budynek Ministerstwa Zdrowia, żądają spotkania z premier Szydło.

Podejrzewam, że gdyby te pielęgniarki były z innego związku, już dawno byłyby z ministerstwa wyrzucone. A dlaczego nie poczekały do 24 września? Być może jest to taki - nie wiem, może niezamierzony cel Solidarności - żeby przed tym wkroczyć do ministerstwa. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Każdy protest, który uświęca cel, jest dobry. Ale uważam, że to takie wybieganie przed szereg i niekonsolidowanie się z tymi, którzy zamierzają protestować - to taka troszeczkę próba niezbyt eleganckiego podejścia do sprawy - ja bym to tak określił.

Będą ludzie z Białegostoku na tym proteście 24 września?

Będą. Bo problem polega na tym, że wszyscy wiedzą, że sytuacja w służbie zdrowia jest zła, ale nikt nie chce rozmawiać, nikt nie chce podjąć dyskusji. A jeżeli są rozmowy - to są one na jakimś bardzo niskim, niedecyzyjnym szczeblu. I to powoduje taką frustracje wśród i związkowców, i pracowników. Weźmy chociażby przykład - był ostatnio dialog na temat sytuacji w służbie zdrowia. No dobrze - rozmawialiśmy. Ale co z tego, jak z ministerstwa był piąty garnitur? To do ściany można mówić. Nie tędy droga. Nad problemem trzeba się pochylić. To jest wiele zaniedbań przez wiele lat. To trzeba ze stanowczością powiedzieć, że Platforma Obywatelska nie zrobiła żadnych ruchów. W ochronie zdrowia nie było podwyżek przez osiem lat. To niezadowolenie musi eksplodować. Eksplodowało akurat teraz. To, że niektórym działaczom związkowym puszczają nerwy i wybiegają przed orkiestrę - to nie jest racjonalne. Myślę, że Solidarność nie powinna w tym momencie próbować rozmawiać w ministerstwie, tym bardziej, że nie będzie brała udziału w pikiecie 24 września.

O co będziecie walczyć 24 września?

Mamy jeden postulat. Nie powiem wyświechtanego słowa: godne. Lepiej może zabrzmi: będziemy walczyć o nieupokarzające zarobki. Bo w tej chwili to jest równe przystrzyżenie trawnika dla wszystkich: czy to obsługa, czy to administracja, czy ratownik medyczny, czy laborant, czy pracownik medyczny.

Podniesienie zarobków załatwi wszystkie problemy w służbie zdrowia?

Zarobki to jest takie zarzewie konfliktu. Platforma Obywatelska przez osiem lat nie chciała podjąć dialogu. W tej chwili PiS staje przed dylematem, co dalej, jakie podjąć ruchy. Oczywiście - pieniądze to nie wszystko. Mało jest pracowników, mało jest pielęgniarek, źle są wyceniane punkty przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Sytuacja jest naprawdę skomplikowana. Potrzebny jest w tej chwili okrągły stół, jeśli chodzi o służbę zdrowia. A pierwsze kroki - to jest podwyżka płac dla personelu. Ministerstwo się powinno za to wziąć i nie mówić bajek: a co my możemy? To jest we władaniu dyrektora. A dyrektor powie, że organem założycielskim jest urząd marszałkowski czy inny starosta lub prezydent miasta. Nie tędy droga! Powinna być siatka płac. Bo nie można traktować pracowników, jak zło konieczne. Aż brak słów, żeby to wyrazić: upokorzenie, wściekłość, a z drugiej strony arogancja tych, którzy o tym decydują. Nie ma normalnego dialogu. A powinien być.

Zobacz też: Urząd marszałkowski. Protest pielęgniarek z całego regionu

Urząd marszałkowski. Protest pielęgniarek z całego regionu (...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny