Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

17 września 1939 r. Tragiczna data w dziejach Polski

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego
Budynek białostockiego magistratu obwieszony sowieckimi emblematami. Za: A. Sudoł „Jak Polska nie mogła być Polską”.
Budynek białostockiego magistratu obwieszony sowieckimi emblematami. Za: A. Sudoł „Jak Polska nie mogła być Polską”.
Od 23 września Białystok z każdym dniem stawał się coraz bardziej sowiecki. Budynki obwieszono czerwonymi flagami, miasto włączono do Zachodniej Białorusi. Zaczął się terror i represje.

Białystok dopiero po kilku dniach miał naocznie przekonać się o tym, co wydarzyło się 17 września 1939 r. na granicy polsko-radzieckiej o 3 rano. Na mocy porozumienia pomiędzy agresorami, Niemcy którzy zajęli Białystok 13 września, mieli opuścić miasto 22 września do godziny 14. Ale już 20 września w pałacu Branickich odbyła się znana narada dowódców obu armii, którzy ustalali szczegóły techniczne. Po naradzie wszyscy udali się do pobliskiego Ritza, w którym Niemcy podjęli sowietów uroczystym obiadem.

W efekcie ustaleń z tego dnia na rynku odbyła się 22 września jedyna w swoim rodzaju defilada. Z ulicy Lipowej na rynek wjeżdżały samochody wyładowane czerwonoarmistami. W przeciwnym kierunku swoimi pojazdami jechali Niemcy. Na chodnikach stał dosyć gęsty tłum mieszkańców. Niestety, na archiwalnych zdjęciach widać, że wielu z nich ma ręce złożone do oklasków. Nie był to jednak spontaniczny entuzjazm.

Jak pisał profesor Wojciech Śleszyński, swoją robotę wykonało już wcześniej NKWD. Istotny był też skład narodowościowy białostoczan. Stereotypowo uznawano, że z wejścia sowietów cieszyli się białostoccy Żydzi. Ale i wśród nich postawy też były zróżnicowane. Biedota żydowska, wśród której przez całe międzywojnie popularna była ideologia komunistyczna, cieszyła się, że wreszcie w Białymstoku zapanuje komunistyczny ład. Od tej postawy odcinała się inteligencja i bogaci Żydzi. Ale i tak liczba tak zwanej biedoty była na tyle duża, że można było odnieść wrażenie, że to cały Białystok wita „wyzwolicieli”.

Od 23 września miasto z każdym dniem stawało się coraz bardziej sowieckie. Wystarczy oglądać fotografie z tamtego czasu. Szokują i dziś, gdy patrzymy na główne wejście do magistratu przy Warszawskiej róg Pałacowej, obwieszone sierpami, młotami i gwiazdami, gdzie jedynym polskim elementem został duży ścienny termometr zawieszony na ścianie budynku kilka lat wcześniej.

Na pałacu Branickich zawisł monstrualnej wielkości portret Stalina. Wkrótce miały się też pojawić na dziedzińcu pałacowym i przed Teatrem Miejskim pomniki Stalina i Lenina. Późniejsze wydarzenia opisywano wielokrotnie. Znane są przygotowania i przebieg październikowego Zjazdu Delegatów Ludowych, który jednogłośnie zdecydował o włączeniu Białegostoku do sowieckiej Zachodniej Białorusi. Polecam lekturę książki Adama Sudoła, „Jak Polska nie mogła być Polską”, w której autor zamieścił stenogram z tej ponurej farsy rozegranej w Teatrze Miejskim. Jednocześnie postępowała sowietyzacja administracji, przemysłu, oświaty.

Najtragiczniejsze jednak były terror i represje, które dosięgły praktycznie wszystkich białostoczan. Warto pamiętać, że spośród 5 prezydentów międzywojennego Białegostoku, trzech - Bolesław Szymański, Michał Ostrowski i Seweryn Nowakowski -padło ofiarą NKWD.

Symbolicznym aktem było też rozebranie przez okupanta białostockiego ratusza. Sowieci uznali, że w centrum miasta musi stać pomnik Stalina. Znamy historię tych miesięcy. Opisana została wielokrotnie. Warto więc choć fragmentarycznie spojrzeć, jak próbowano już po wojnie wymazać ją całkowicie ze społecznej świadomości. Jak historię, której świadkowie żyli, zaczęto zastępować nachalną propagandą. Robiono to z premedytacją i z bezczelną, cyniczną wiarą w skuteczność tych zabiegów. Generalnie przez pierwsze powojenne dziesięciolecia obowiązywała wersja, że wybuchem wojny obarczano wyłącznie władze polskie. Fałszywie podkreślano, że „faszysta” - minister spraw zagranicznych RP, Józef Beck gotów był układać się z Hitlerem, który go w rezultacie „wystrychnął na dudka”. Nic nie wspominano o 17 września. Z latami, które upływały od zakończenia wojny, propaganda stawała się bardziej „subtelna”. Oto w 1955 r. we wrześniu obchodzono Miesiąc Pogłębienia Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Gazeta Białostocka 17 września poświęciła tej przyjaźni sporo miejsca. W kontekście wrześniowej daty kuriozalnie wygląda informacja „Krokodyl w Białymstoku”. Krokodyl był radzieckim pismem satyrycznym. Dowcipy zamieszczone w Gazecie Białostockiej wysokim lotem raczej nie fruwały, ale nie o kaliber dowcipu tu przecież chodziło. W tych samych dniach radziecka ofensywa kulturalna szła szerokim frontem. W kinach trwał VII Festiwal Filmów Radzieckich. Z „poważniejszych” rzeczy, informowano, że w księgarniach już można kupić dzieło Lenina i Stalina o socjalistycznej przebudowie wsi.

W 1956 r. przełamano tabu. Napisano o 17 września. Ale i dziś lektura tego tekstu bulwersuje. Świadomie pominę nazwisko autora, bo w rzeczy samej był człowiekiem dużej wiedzy i zacności. Sam doznał ze strony nowej władzy szykan, łącznie z zakazem wykonywania zawodu. Czy liczył, że pisząc tak niebywałe rzeczy zyska jakąś przychylność towarzyszy? Jeśli tak, to srodze się pomylił. Oto co napisał. „Po krótkim na szczęście pobycie Niemców, Białystok oswobodziła Armia Radziecka. Społeczeństwo mogło poznać podstawy nowego ustroju, porównać kapitalistyczny ustrój z socjalistycznym, zrozumieć dawne błędy. Nie pozostało to bez wpływu na pracę konspiracyjno-rewolucyjną po powrocie okupacji [czyli po czerwcu 1941 r. - A.L.], na tworzenie się zrębów republiki ludowej po ponownym oswobodzeniu Białegostoku od okupanta przez Armię Radziecką”, czyli po lipcu 1944 r. Mocne.

W 1957 r. główna akademia poświęcona 18 rocznicy wybuchu wojny odbyła się w sali kinowej Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. W 20 rocznicę wybuchu wojny w 1959 r. o 17 września oczywiście nic nie wspominano. Nie pojawiły się też jednak żadne propagandowe informacje o przyjaźni. W okolicznościowych artykułach szkalowano jak i w poprzednich latach „burżuazyjną” Polskę. Impet nienawiści skierowany został na zachodnie Niemcy i imperialistów amerykańskich. Bieżąca polityka wyraźnie przysłoniła historyczne wspomnienia.

Ale już w 1960 r. powiało znowu stalinizmem. Oto 1 września na uroczystości zorganizowane w Białymstoku przybyła delegacja wojskowa z Grodna. Stojący na jej czele generał-major Gawryłow swoje przemówienie rozpoczął od ryzykownego wyznania. Mówił: „pamiętamy pierwszy września 1939 r., gdy najeźdźcy hitlerowscy napadli na Polskę i jak głodne wilki poczęli ją szarpać”. Tu generał-major zrobił pauzę i po chwili kontynuował: „pamiętamy też i 22 czerwca 1941 r., gdy ten sam najeźdźca napadł na Związek Radziecki”. Ciekawe co też myśleli w tej znaczącej wiele pauzie słuchający go białostoczanie.

To konstruowanie fałszywej historii trwało prawie 50 lat. Prawda jest jednak niezwyciężona. Dziś z wysiłków tamtych propagandzistów nie zostało nic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny