Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Liceum Geodezji Rolnej i Leśnej uczyli się najlepsi

Alicja Zielińska
1) Od prawej Zbigniew Szeps - nasz kapitan, Tadeusz Paczusko, Mieczysław Czaban, Tadeusz Kuźmicki,  Zdzisław Jachimowicz, Bogdan Wysocki. Tadek Paczusko był potem czołowym graczem I-ligowej drużyny siatkówki Gwardii Białystok.2) Uczniowie Liceum Geodezyjnego z wychowawcą klasy "a"  inż. Stefańskim. W głębi budowa sali gimnastycznej.  3) Finałowy mecz koszykówki o mistrzostwo Białegostoku na stadionie w Zwierzyńcu. Graliśmy z Liceum Mechanicznym. Do rzutu wolnego przymierza się Zbyszek Szeps. Ja z zawodnikami drużyny przeciwnej stoję przy koszu. 4) Młodzież odgruzowuje ul. Lipową. Zdjęcie pochodzi z archiwum Zespołu Szkół Budowlano-Geodezyjnych5) W tej typowo męskiej szkole uczyły się też dziewczęta
1) Od prawej Zbigniew Szeps - nasz kapitan, Tadeusz Paczusko, Mieczysław Czaban, Tadeusz Kuźmicki, Zdzisław Jachimowicz, Bogdan Wysocki. Tadek Paczusko był potem czołowym graczem I-ligowej drużyny siatkówki Gwardii Białystok.2) Uczniowie Liceum Geodezyjnego z wychowawcą klasy "a" inż. Stefańskim. W głębi budowa sali gimnastycznej. 3) Finałowy mecz koszykówki o mistrzostwo Białegostoku na stadionie w Zwierzyńcu. Graliśmy z Liceum Mechanicznym. Do rzutu wolnego przymierza się Zbyszek Szeps. Ja z zawodnikami drużyny przeciwnej stoję przy koszu. 4) Młodzież odgruzowuje ul. Lipową. Zdjęcie pochodzi z archiwum Zespołu Szkół Budowlano-Geodezyjnych5) W tej typowo męskiej szkole uczyły się też dziewczęta Archiwum prywatne
Była to swoista selekcja. Wybrano najlepszych uczniów oraz aktywistów ZMP. Pozostali zamiast iść na studia mieli się uczyć zawodu. I to z góry określonych przez władze. Tak trafiłem do Liceum Geodezji Rolnej i Leśnej. Chociaż była to szkoła z przymusu, to bardzo miło ją wspominam. Mieliśmy wspaniałych nauczycieli - opowiada Zdzisław Jachimowicz.

Byliśmy w XI klasie w Liceum Ogólnokształcącym nr 1 przy ul. Kościelnej. Po maturze większość wybierała się na studia. I raptem dowiadujemy się, że nie skończymy tu nauki. Był to rok 1950. Przeprowadzona wówczas reforma oświaty miała na celu redukcję klas XI. I tak w moim dawnym ogólniaku przy Kościelnej pozostawiono wtedy tylko jedną klasę - wspomina pan Zdzisław. - Była to swoista selekcja. Zostali jedynie najlepsi uczniowie oraz aktywiści ZMP, a reszta miała iść do liceów zawodowych na terenie województwa i kraju.

Dla wielu to był szok. Ja na przykład z kilkoma kolegami otrzymałem przydział do Liceum Budowy Maszyn Włókienniczych w Pabianicach. W tym czasie rozpoczęto budowę kombinatu bawełnianego w Fastach i mieliśmy stanowić kadrę włókienników. Mama wpadła w rozpacz, byłem jedynakiem, gdzie tu wysyłać dziecko tak daleko. Powiedziała, że choćby nie wiem co, ona się nie zgadza.

Liceum Geodezji Rolnej i Leśnej

Jednak mój wyjazd nie doszedł do skutku. Tak się szczęśliwie złożyło, że akurat na wniosek Stowarzyszenia Geodetów Polskich oraz Biur Geodezyjnych utworzono w Białymstoku Liceum Geodezji Rolnej i Leśnej. I my wszyscy, ci odrzuceni, poszliśmy do tego liceum. Dyrektorem był inż. Stefan Miśkiewicz, absolwent SGGW w Warszawie. Przygarnęła nas do swojej siedziby przy ul. Białej Wieczorowa Szkoła Inżynieryjna. Powstały dwie klasy. W "a" umieszczono młodzież z Białegostoku, natomiast w "b" z województwa.

Nauka miała trwać rok, w tym miesiąc przewidziano na praktyki zawodowe w terenie. Program przewidywał wyłącznie przedmioty zawodowe oraz matematykę na poziomie szkół wyższych, humanistycznych w ogóle. A na zakończenie egzamin maturalny. Wykładowcami byli inżynierowie pracujący w biurach geodezyjnych. Geodezji uczył Rafał Rewkowski, instrumentoznawstwa Borecki, Blum-Kwiatkowski, Malinowski, przedmiot urządzenia rolne prowadził Stefan Smolski, gleboznawstwo Niewiński, sporządzanie mapy i kreślenia Jabłonowski. Wymiany gruntów uczył Erazm Stefański (wychowawca naszej klasy), budownictwa Henryk Smaczny, prawa mecenas Koszałkowski, matematyki Konstanty Kosiński.

Samotny biały żagiel na studniówce

W lutym 1951 roku miała być studniówka. Klasa "b" jednak odmówiła w niej udziału ze względu na koszt. My zaś szykowaliśmy się bardzo starannie do naszego pierwszego balu. Komitet organizacyjny ustalił program. Przedstawił go najpierw dyrekcji szkoły a potem dyrekcji Okręgowej Szkolenia Zawodowego jako jednostce zwierzchniej. Program zawierał następujące punkty: przywitanie zaproszonych gości, wystąpienie szkolnego tercetu piosenkarskiego, recytacja utworów poetyckich i bal uczestników. Urzędniczka z wydziału opiniodawczego oczywiście zażądała wpisania tytułów wykonywanych utworów, ironicznie dodając, że może to będzie "Pierwsza brygada" lub "Czerwone maki na Monte Cassino".

Od razu więc podaliśmy, żeby nie było wątpliwości i nie posądzono nas o fałszerstwo, gdy dopiszemy to odręcznie. Pamiętam były to utwory: "Wieczorny dzwon", "Mały biały domek", "Oda do młodości" i "Samotny biały żagiel" (po rosyjsku). Ale na tym nie koniec. Urzędniczka zapytała oczywiście o przedstawiciela ZMP z Zarządu Miejskiego, bez których to działaczy nie mogła się odbyć żadna impreza. Odpowiedzieliśmy, że przewodniczący jest uczniem klasy "b" i będzie reprezentował zarząd miejski ZMP. Program został zaopiniowany pozytywnie i mogliśmy spokojnie bawić się na studniówce.

Po półroczu szkołę przeniesiono do budynku Liceum Budowlanego przy ul. Lipowej 41 e. Tam w suterynie zostały wyremontowane pomieszczenia i do końca roku trwała nauka. W sierpniu 1951 roku po miesięcznej praktyce odbył się egzamin maturalny.
Zawodu geodety uczyły się też dziewczęta. W naszej klasie rozpoczęło naukę dziesięć dziewcząt, w klasie "b" trzy. W sumie dyplom otrzymało 11.

To była dobra szkoła

Mimo trudnej politycznie atmosfery wspominam bardzo dobrze ten czas. Szedłem do tej szkoły z przymusu, bałem się przedmiotów zawodowych, należałem do humanistów. Ale nauczyciele byli wspaniali. Bardzo lubiłem prawo, byłem jednym z najlepszych z tego przedmiotu. Potem zdałem na studia zaoczne na Uniwersytet Warszawski.

Mogliśmy też rozwijać się sportowo. Istniały drużyny siatkówki i koszykówki, które odnosiły sukcesy. Siatkarze zdobyli wicemistrzostwo Białegostoku w rozgrywkach szkół zawodowych, a drużyna koszykówki mistrzostwo i, wzmocniona kilkoma zawodnikami z innych szkół, została mistrzem okręgu na spartakiadzie szkół zawodowych w Olecku.

W następnym roku szkolnym 1951/52 liceum geodezji przeniosło się do budynku po liceum chemicznym przy Lipowej 41 c. Nabór do nowych klas odbywał się po gimnazjum, a nauka trwała dwa lata. I tak Liceum Geodezji Rolnej i Leśnej stało się początkiem Technikum Geodezyjnego a później Budowlano-Geodezyjnego.

Szkoła od razu zyskała wielką renomę. Absolwenci byli rozchwytywani. Przyjeżdżali urzędnicy z całej Polski i proponowali dobrą pensję, mieszkanie. A i w samym Białymstoku oraz w województwie czekało na geodetów zatrudnienie. W tym czasie przeprowadzano klasyfikację gruntów. Lubiłem swój zawód. Jako pierwsi w Polsce zakończyliśmy prace. Dostaliśmy za to sztandar. Wynajmowano nas w całej Polsce. Pracowałem w Kieleckiem, Rzeszowskiem, w Bieszczadach. Zjechałem kawał kraju. Była to przygoda i ciekawe życie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny