Wydaję się, że magistrat ochronę Bojar traktuje zbyt dosłownie i wybiórczo. Bo tak tylko można wytłumaczyć utrzymywanie nawierzchni naszych ulic w XIX-wiecznym stanie - mówi Jacek Korzątkowski, który mieszka przy ul. Wróblej.
Twierdzi, że po roztopach, przejazd ulicą grozi uszkodzeniem zawieszenia auta.
- Jeżeli chcielibyśmy dojść do naszych posesji na piechotę, trzeba zmienić obuwie na gumowce - podkreśla nasz Czytelnik.
O stanie ulicy Wróblej (oraz położonej niedaleko Szczyglej) pisaliśmy w czerwcu zeszłego roku.
Mieszkańcy skarżyli się, że firma, która wymieniała tam kanalizację popełniła wiele błędów. Kiedy zwrócili się o pomoc do urzędu miasta, ten obiecał wyrównać i wykorytować drogę.
- Podsypano grunt, dlatego nie jest lepiej, a gorzej. Urzędnicy mówią, że trzeba chronić Bojary, ale o nas nie dbają - narzekali mieszkańcy.
Ostatecznie Janusz Ostrowski, szef Zarządu Dróg i Inwestycji Miejskich obiecał, że wykonawca zostanie zobowiązany do ponownego naprawienia nawierzchni, zgodnie z żądaniami mieszkańców. Miało to nastąpić do końca czerwca 2011 roku.
- Niestety, skończyło się na obietnicach. Mimo wielu interwencji w zarządzie dróg, stan tych ulic nie został naprawiony, ale wręcz się pogorszył. Podobnie jest też z położoną niedaleko ulicą Przygodną - mówi Jacek Korzątkowski.
Według niego, działania urzędników sprowadziły się do wysłania koparki, która próbując wyrównać ulicę wyrwała część studzienek.
- A nam chodzi o to, by na tych ulicach została położona kostka brukowa, podobnie jak w innych częściach Bojar - tłumaczy nasz Czytelnik.
Janusz Ostrowski twierdzi, że jest to możliwe, ale tylko po 2013 roku, bo obecnie obowiązujący program inwestycyjny tego nie przewiduje.
- Budowa nawierzchni będzie rozpatrywana przy sporządzaniu planu na lata następne - zapewnia.
W obecnym stanie nawierzchni nie widzi nic złego.
- Jesienią ubiegłego roku ulice zostały wyrównane z nadaniem odpowiednich spadków i zagęszczeniem gruntu walcem. Do momentu wystąpienia roztopów w 2012 roku - zjawiska występującego w naszej strefie klimatycznej co roku - nie zgłaszano żadnych problemów związanych ze złym stanem nawierzchni - twierdzi Janusz Ostrowski.
Jacka Korzątkowskiego śmieszą takie wyjaśnienia.
- Jednego dnia utwardzili drogę, drugiego przyjechał spychacz i wszystko pozrywał. Pieniądze, które miasto na to wydało poszły w błoto. Dosłownie - twierdzi.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?