W kościele zostały już wymienione instalacje, wyczyszczona część elewacji oraz wstawione okna. Widoczne są też nowe tarcze zegarowe na świątyni. Ciekawostką jest, że poprzednie zegary przestały działać podczas II wojny światowej.
- Teraz przyszedł czas na postawienie konstrukcji iglicy świątynnej wieży. Trzeba najpierw kupić drewno i je zaimpregnować. Konstrukcja ma być drewniana, czyli taka, jaka była pierwotnie - mówi Andrzej Nowakowski, wojewódzki konserwator zabytków.
Pieniądze na odbudowę świątyni pochodziły do tej pory z trzech źródeł - datków wiernych, dotacji z urzędu miejskiego - 320 tys. zł oraz z ubezpieczenia. Ile dali wierni, a ile przekazał ubezpieczyciel - nie wiadomo. Proboszcz parafii Jan Wierzbicki nie chce podać żadnych informacji na ten temat. Wiadomo tylko, że pieniądze wpływają sukcesywnie.
Pożar wzbudził zainteresowanie ogólnopolskich mediów. telewizja TVN24 transmitowała akcję gaśniczą na żywo: Pożar kościoła wybuchł w trakcie mszy. Runęła wieża (raport, wideo, zdjęcia)
Wiadomo natomiast, że parafię wsparł były już premier Donald Tusk. Zanim został prezydentem UE, zawnioskował o przekazanie pieniędzy bezpośrednio z budżetu państwa. Na konto urzędu wojewódzkiego wpłynęło właśnie 148 tys. zł.
- Proboszcz musi rozliczyć się z tych pieniędzy do końca roku - mówi konserwator Nowakowski.
Nadal nie jest pewne, czy parafia może liczyć na pieniądze z ministerstwa kultury. Oferowało księdzu 500 tys. zł, jednak on stwierdził, że to za mało i wystąpił do ministra o drugie tyle.
- Sprawa jest jeszcze w toku - mówi Andrzej Nowakowski.
Oprócz odbudowy wieży, proboszcz planuje też ogłosić konkurs na wykonanie nowej polichromii nad ołtarzem głównym. Taka decyzja oznacza jednak zamalowanie obecnego wizerunku Jezusa. Wierni są w tej kwestii podzieleni. Jedni mówią, że polichromia wygląda tak, jakby wykonano ją ręką dziecka, co nie licuje z powagą świątyni. Inni, że Jezus ze św. Wojciecha ma swój podlaski urok. W lipcu zebrała się jednak komisja złożona z przedstawicieli kurii i służb konserwatorskich, która stwierdziła, że należy przeprowadzić konkurs na namalowanie nowego Jezusa.
Szykuje się jeszcze jedna kościelna inwestycja. Ksiądz chce postawić przy kościele, od strony seminarium pomnik upamiętniający pożar.
- Ludzie potrzebują pewnych symboli. Wiadomo, że wieżę należy odbudować, ale trzeba też kultywować pamięć o wydarzeniu, które wstrząsnęło społecznością. Żeby za kilkadziesiąt lat, gdy ktoś spyta o pożar, każdy mógł pokazać ten pomnik - uważa Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego.
Pierwotnie proboszcz chciał, by pomnik składał się ze zniszczonego krzyża, który runął podczas pożaru na ziemię oraz dwóch spalonych dzwonów. Poprosił więc Andrzeja Lechowskiego, by wraz z prof. Adamem Dobrońskim zidentyfikował dzwony.
- Jeden powstał w latach 30. XX wieku, drugi nie jest datowany. Źródła mówią jedynie, że dzwon został ufundowany przez cara Mikołaja II podczas wznoszenia świątyni, kiedy była ona jeszcze kościołem ewangelickim - tłumaczy Andrzej Lechowski.
Historykom udało się potwierdzić, że faktycznie to car ufundował dzwon.
- Znajdują się na nim trzy medaliony. Na jednym widnieje postać św. Mikołaja Cudotwórcy - mówi Andrzej Lechowski.
Ksiądz rozpoczął już zbieranie pieniędzy na powstanie pomnika. Podczas mszy prosił o wsparcie parafian. Koszty nie powinny być duże. Chodzi o sfinansowanie tablicy pamiątkowej i betonowej podstawy, na której stałby pomnik. Ksiądz wystąpił o zgodę do służb konserwatorskich.
- Ostatecznie parafia zrezygnowała z pomysłu ustawienia dzwonów. Obok świątyni stanie tylko krzyż - mówi Andrzej Nowakowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
