Ul. Bacieczki: W tej części miasta Astwa już nie hałasuje

Wystąpimy do prezydenta miasta z prośbą o zajęcie się tą sprawą, tak by wszystko odbywało się w sposób nieuciążliwy dla mieszkańców - mówi Mirosław Michalczuk, naczelnik wydziału inspekcji w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska.

W połowie lipca pisaliśmy o firmie Astwa, która w pobliżu bloku przy ul. Bacieczki 219 przerzuca śmieci z większych śmieciarek do mniejszych. Robi to w godzinach porannych i hałasuje tak, że skarżą się okoliczni mieszkańcy. Po naszej interwencji praktyka ta się zakończyła.

- Pytanie tylko, gdzie teraz będą to robić. Jeśli nie pod moim oknem, to pewnie pod czyimś. Chodzi o to, by w mieście w ogóle nie było takich miejsc, a firmy przerzucały odpady z dala od zabudowań - mówi nasza Czytelniczka.

Teoretycznie, taką sprawą powinien zająć się WIOŚ, tyle że prawo nie zakazuje organizowania takich punktów. Inspektorat może tylko prosić. To bowiem gmina (a konkretnie spółka Lech) nadzoruje gospodarkę odpadami. Tyle że w umowach między Lechem a firmami śmieciowymi nie ma ani słowa o tym, że gmina wskazuje firmom miejsca na przeładunek.

- To nie przeładunek, ale odbiór odpadów. Firmy nie mogą tego robić w swoich bazach, bo istniałoby podejrzenie, że dokładane są tam śmieci również z innych gmin, za które zapłaciliby białostoczanie - mówi Karol Świetlicki, rzecznik spółki Lech.

Sylwia Giers, specjalista ds. marketingu w firmie Astwa twierdzi, że na wybór miejsca ma wpływ wiele czynników.

- Chodzi między innymi o zaparkowane samochody przy osiedlowych ulicach - mówi.

Trudno jej wskazać gdzie opróżniane będą kontenery, skoro nie jest to już robione obok bloku przy ul. Bacieczki 219.

- Opróżniamy kontenery w najbliższym miejscu, które technicznie nam to umożliwia - podkreśla.