Od poniedziałku produkcja tu stoi. Wszyscy przychodzą do pracy, ale maszyn nie włączają ani pracownicy z pierwszej, ani z drugiej, ani z trzeciej zmiany.
- Musimy się w końcu jakoś dogadać z zarządem - przekonują, że strajk jest ostatecznym, ale jedynym już wyjściem. Bo o podwyżkach rozmawiają już od wielu miesięcy. Chcą, by każdy z pracowników zarabiał 600 zł brutto więcej. Zarząd zaś twierdzi, że część żądań już spełnił: od 1 stycznia każdy tu pracujący dostał 6,5-procentową podwyżkę. W niektórych przypadkach jest to nawet 500 zł brutto - czyli niemal tyle, o ile proszą strajkujący.
Strajkujący jednak przekonują, że 500 zł to średnia podwyżka w całej firmie, dla kilkuset osób. Ci, którzy zarabiali najmniej - najmniej dostali.
Stanęła produkcja w dawnych Uchwytach. Pracownicy strajkują, bo chcą podwyżek
- Niedługo nie będzie już tu po co przychodzić - niektórzy z pracowników tracą już nadzieję. Bo są tu i tacy, którzy zarabiają nieco więcej niż najniższa krajowa. I to po kilkudziesięciu latach pracy!
Dlatego zdecydowali się na strajk. Wszyscy, co do jednego. W poniedziałek przyjechał do nich właściciel firmy, z Warszawy. Było spotkanie z pracownikami.
- Przyszła cała załoga: biuro, produkcja... - opowiada Marian Szydłowski. - Powiedzieliśmy, że nie da się w ten sposób pracować. I że bez konkretnej oferty od zarządu nie mamy o czym więcej rozmawiać. Czekamy więc.
Propozycję zarząd obiecał przedstawić w piątek rano.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?