MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tur Bielsk Podlaski awansował do III ligi

Krzysztof Jankowski
To oni wywalczyli awans do III ligi. Zespół Tura przed ostatnim meczem rundy wiosennej sezonu 2011-12 na stadionie w Mielniku.
To oni wywalczyli awans do III ligi. Zespół Tura przed ostatnim meczem rundy wiosennej sezonu 2011-12 na stadionie w Mielniku. Krzysztof Jankowski
Jesienią się poznawali, a wiosną już grali swoje. Bielski Tur miał w tym sezonie dwa oblicza.

Jesienią przestawiałem ten zespół na mój tok myślenia, a wiosną piłkarze już wiedzieli, czego od nich oczekuję - mówi trener bielskiego Tura Grzegorz Pieczywek.

Na początku sezonu nasz zespół zawodził, bo trener dopiero poznawał możliwości zawodników. Nie wszystkie transfery okazały się też wzmocnieniami, bo Karol Domalewski szybko złapał poważną kontuzję, a Jakub Budźko rzadko brał się za rozgrywanie. Zimą kilku zawodników odeszło.

- W defensywie wypadli nam Karol Jakubowski i Paweł Bierżyn, w ataku Grzesiek Arciuszkiewicz i Robert Rogowski. Musieliśmy szukać zmienników - opowiada trener Grzegorz Pieczywek.

Sięgnięto po doświadczonych Tomasza Klemensowicza i Kamila Stanisławskiego, a do klubu sami zgłosili się trzecioligowcy Maciej Kesler i Rafał Muczyński. To były strzały w dziesiątkę.

- Tomasza znałem jeszcze ze wspólnej gry w młodzieżowych reprezentacjach regionu. Byłem pewien, że mnie nie zawiedzie - mówi Pieczywek. - Rafał wiosną mniej trenował, więc czasami siadał na ławkę, ale gdy wchodził, to strzelał gole i notował asysty.
Przy dobrze grających kolegach coraz lepiej zaczęli się też prezentować wychowankowie Tura. W obronie pewne miejsce mieli nastoletni: Stefan Chilkiewicz i Krystian Kulikowski, a w ataku błyszczał Radosław Żero. Najmocniejsza formacja pomocy była w całości złożona z wychowanków, a najczęściej grali: Rafał Iwaniuk, Karol Car, Mateusz Jakubowski i Artur Kiszko.

- Wiosną zaimponował zwłaszcza Jakubek, który zimą nosił się nawet z myślą przerwania treningów. Przekonałem go jednak, że na nim chcę oprzeć budowę drużyny, a on odpłacił się świetną grą - mówi trener Pieczywek.

Mateusz odnalazł życiową formę i stał się prawdziwym dyrygentem zespołu. Bardzo dobrze grał też Kiszko, który zaliczył wiele asyst po dośrodkowaniach.

- Przez cały sezon najrówniej grał Wojciech Marcinkiewicz. To on scalał defensywę i przy nim pewności siebie nabierali młodsi koledzy - mówi trener.

Z tej mieszanki wybuchowej Pieczywek sporządził bombę, która rozsadziła IV ligę.

- Wiosną mieliśmy chyba mocniejszy zespół niż ten, którym dysponowaliśmy przed trzema laty w III lidze - oceniał prezes Tura Krzysztof Grodzki.

Latem działacze i trener będą musieli podjąć decyzję o ewentualnych zmianach personalnych.

- Przede wszystkim chciałbym utrzymać skład z rundy wiosennej - przyznaje Pieczywek. - Warto byłoby go też uzupełnić zawodnikami, którzy pochodzą z Bielska, ale ostatnio grali w innych klubach albo leczyli urazy.

Pieczywek widziałby też miejsce w drużynie dla obecnego trenera bielskich bramkarzy Jacka Banaszyńskiego, który ma w dorobku 104 mecze w ekstraklasie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny