[galeria_glowna]
Na moim miejscu każdy zrobiłby to samo - mówi Robert Woźniak, który uratował dziewczynę. - Działałem instynktownie.
- Żona zadzwoniła zaraz na policję i zaczęły się poszukiwania - dodaje. W poniedziałek chłopaka szukali w rzece nurkowie. Nie znaleźli - kończy opowieść.
Od rana przeszukiwali Narew w Tykocinie. To tu ostatni raz widziano Szymka. W niedzielę, koło 22. Bawił się na osiemnastce w tamtejszym domu kultury. Wyszedł nagle. - Z dziewczyną w nocy nad rzekę. I na początku nikt się nie przejmował... Dopiero jak sąsiad dziewczynę z rzeki wyciągnął, to powiedziała, że w wodzie był jeszcze chłopak. Wtedy zaczęli go szukać. Zaraz było pełno policji i straży...
Poszukiwania trwają
Czy Szymek wpadł do Narwi? Nie wiadomo. Ale nie wrócił na noc do domu, nie skontaktował się z rodziną. Dlatego strażacy i policjanci już w niedzielę przeczesali brzegi rzeki. Bez rezultatu. Wczoraj dołączyli płetwonurkowie z Łomży.
- Poszukiwania na razie nie przyniosły efektów - mówi podinspektor Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji. - Jak dotąd sprawdziliśmy teren od miejsca, w które doprowadziły nas psy tropiące, do śluzy. We wtorek znów będziemy go szukać.
Na kawałku kry
Koleżankę Szymka, 18-latkę z Tykocina, uratował Robert Woźniak. Mieszka nieopodal domu kultury, za którym rozegrała się tragedia.
- Wróciliśmy akurat z żoną z Białegostoku, z teatru - relacjonuje pan Robert. - Zostawiłem samochód na podjeździe i chciałem już wchodzić do domu, kiedy usłyszeliśmy dziwne odgłosy. Na początku myślałem, że to jakieś zwierzę, ale na wszelki wypadek postanowiłem sprawdzić...
Było ciemno, ślisko. Wszędzie unosiła się mgła. - Dopiero po chwili zrozumiałem, że ktoś potrzebuje pomocy... Zacząłem zbliżać się do brzegu rzeki i wtedy zauważyłem niewyraźny kontur... Na kawałku kry unosiła się dziewczyna! Po pas zanurzona w lodowatej wodzie.
Była tak wycieńczona, że nie mogła o własnych siłach wydostać się na brzeg. Pan Robert rzucił się na ratunek. - Zaczepiłem się nogą na brzegu i wyciągnąłem rękę w kierunku dziewczyny. Dobrze, że była na tyle przytomna, żeby mnie złapać.
Uratowana była wyziębiona. W szoku.
- Chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co się stało. Wskazywała ciągle na wodę i powtarzała: "Gdzie jest Szymek? Gdzie jest Szymek?".
Żona pana Roberta zadzwoniła na policję. Rozpoczęły się poszukiwania.
"Przypadkowy" bohater
- W mojej sytuacji każdy postąpiłby tak samo - mówi skromnie pan Robert. - Działałem instynktownie. Chciałem tylko jak najszybciej pomóc. Nie wiadomo przecież, jak długo dziewczyna była w wodzie. A przy takiej temperaturze liczy się każda chwila.
- To szczęście w nieszczęściu. Gdyby go tam nie było, to dziewczyna na pewno by nie przeżyła - mówi jeden z jego sąsiadów. - Nurt w tym miejscu jest silny i dziury głębokie nawet na parę metrów. Długo by tam nie wytrzymała w takiej temperaturze.
Ktokolwiek widział...
Jeśli ktoś widział 23-latka w niedzielę, po godzinie 22, lub wie, gdzie on przebywa, proszony jest o kontakt z policją.
Rysopis: mężczyzna ma 176 cm wzrostu, włosy krótkie, proste, blond, niebieskie oczy. Znak szczególny: blizna około 2 cm na prawej skroni. Ubrany był w czarną koszulę, marynarkę, niebieskie dżinsy i beżowe, sportowe buty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?