Nigdy czegoś takiego nie było - mówi zdenerwowany Mariusz Pierko, sołtys wsi Topiło. - Oczywiście, poziom wody w naszych stawach często spadał, ale nigdy aż do tego stopnia, jaki jest teraz.
Trzy stawy we wsi Topiło w Puszczy Białowieskiej zostały zbudowane w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Służyły do przechowywania ściętych drzew. I choć już od lat nie są wykorzystywane do swojej pierwotnej roli, zostały na swoim miejscu. Teraz, razem z biegnącą tu wąskotorową kolejką, są jedynymi z największych atrakcji nie tylko Topiła, ale też Puszczy Białowieskiej. Ściągają do wsi wielu turystów z Polski i zagranicy.
Jednym z nich jest Grzegorz Perlik, który przyjechał z Bydgoszczy. Widok, jaki zastał bardzo go zaniepokoił.
- Obecnie stawy wyglądają surrealistycznie. Może tak wyglądała ziemia jak powstawała? - zastanawia się Grzegorz Perlik. - I do tego ten odrzucający, przykry zapach.
Gdy wyschła woda w okolicach stawów pojawił się fetor gnijących roślin i drzew, które od lat były zatopione pod wodą. W dodatku pełne zbiorniki stanowiły ostoję wielu, również chronionych, gatunków ptaków.
- Były tu między innymi czaple i czarne łabędzie - mówi sołtys Topiła Mariusz Pierko. - I tysiące kaczek. Teraz nie widać żadnych ptaków.
Jest tylko przerażający widok. - Szkoda, że stawy nagle znikną. I to nie z przyczyn naturalnych, ale z przyczyny ludzkiej. Ludzkiej głupoty albo nieporozumienia, które tu zaszło - dodaje sołtys Pierko.
Tą głupotą - zdaniem mieszkańców - są postawione kilka lat temu progi zwalniające przepływ wody na rzece Perebel, które zatrzymują wodę na łące i w lesie.
Topiło - stawy wysychają, niełatwo będzie to naprawić
Kto postawił zapory, dzisiaj nie wiadomo, bo nikt się nie chce do tego przyznać. Wiadomo jedynie, że dziś teren topilskich stawów i rzeki Perebel należy do Nadleśnictwa Hajnówka .
- Problem z wodą w stawach w Topile jest - przyznaje Grzegorz Bielecki, leśnik. - I to nie od dziś, ale od kilku lat. W tym roku jednak jest bardziej widoczny.
I dodaje, że przywrócenie poprzedniego stanu stawów w Topile nie jest proste.
- Stawy są stare i potrzebują remontu - mówi Grzegorz Bielecki. - Swoją rolę w obniżaniu poziomu wody odegrały również bobry.
Konieczny remont stawów miałby polegać na dokładnym oczyszczeniu ich dna. Oczyszczanie musiałoby być przeprowadzane stopniowo, aby nie zniszczyć żyjącej tam flory i fauny.
Leśnicy zaczęli działać - niestety, dopiero teraz i na razie tylko zza biurka.
- Skierowaliśmy wniosek o wykonanie ekspertyzy hydrotechnicznej i hydrologicznej, a później byłby projekt wykonawczy - wyjaśnia Grzegorz Bielecki.
Wtedy też Nadleśnictwo Hajnówka zaczęłoby szukać pieniędzy na przeprowadzenie tej inwestycji.
Rzecz jednak w tym, że na oczyszczenie dna stawów potrzeba kilkunastu milionów złotych. A to znacznie
przekracza możliwości finansowe hajnowskiego nadleśnictwa.
Leśnicy są jednak dobrej myśli i liczą na dofinansowanie z Unii Europejskiej. Ale mają również obawy, jak na projekt oczyszczenia topilskich stawów zareagują ekolodzy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?