Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Tomaszewski, fotoreporter: Zdjęcie to obraz człowieka

Anna Mikiciuk
Autorem Zdjęcia Roku został Tomasz Tomaszewski, od 23 lat współpracujący z "National Geographic”.  Zwycięska fotografia została zrobiona w śląskich Lipinach podczas procesji Bożego Ciała w 2009 roku.
Autorem Zdjęcia Roku został Tomasz Tomaszewski, od 23 lat współpracujący z "National Geographic”. Zwycięska fotografia została zrobiona w śląskich Lipinach podczas procesji Bożego Ciała w 2009 roku. fot. Wojciech Wojtkielewicz
Nie interesuje mnie robienie zdjęć dla samych zdjęć. Zawsze używam fotografii jako sposobu na wypowiedzenie się w jakiejś sprawie.

Ostatnio w internecie pojawiło się wiele kontrowersji związanych z Pana zdjęciem, które wygrało prestiżowy konkurs Grand Press Photo 2010. Internauci doszukują się niedozwolonej ingerencji w fotografię oraz zarzucają mu brak autentyczności.
Tomasz Tomaszewski: Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Jeśli ktoś miał wpływ na to, kim jestem, to nie ludzie o czarnych podniebieniach i oczach zalanych żółcią, tylko raczej pozytywnie nastawieni do życia i szukający prawdy. Takie osoby, których umysły są zainfekowane zazdrością i nienawiścią, nigdy w życiu nie będą potrafiły zrobić dobrego zdjęcia. Próby oskarżania mnie o manipulację i nieuczciwość są tak naprawdę chęcią odwrócenia uwagi od samego siebie i własnych, często kiepskich publikacji. W Polsce praktycznie nic nie jest sfotografowane. Nie ma esejów fotograficznych, książek, nie spotkałem się z poważnymi publikacjami. Często mówi się, że na rynku nie ma zapotrzebowania na ciekawe zdjęcia. Niestety, nikt nawet nie podejmuje próby zrobienia czegoś ambitnego. Zamiast docenić fakt, że ktoś się stara, tylko się go krytykuje.

Nie łatwiej byłoby po prostu wyjechać?
- W głębi mojego serca i duszy Polska interesuje mnie najbardziej, dlatego nie zamierzam emigrować. Gdy mieszkałem w Stanach, codziennie szukałem jakiegoś kontaktu z krajem. Przeglądałem gazety w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o Polsce. To jest ten rodzaj cierpienia, na które nie znam lekarstwa. W Polsce mieszka moja rodzina, więc i ja pragnę spędzać tu jak najwięcej czasu.

Pracował Pan w kilkudziesięciu krajach. W jaki sposób w tak różnych miejscach znajduje Pan zawsze ciekawy temat?
- Rozmawiam ze sobą cały czas. Zastanawiam się, jakie pytania przychodzą mi do głowy i czego dotyczą. Interesuje mnie rutyna. Jeżeli ktoś coś robi bardzo często, to musi być to ważne w jego życiu. Zawsze pytam się sam siebie, czy warto, ciągle szukam czegoś interesującego i nieodkrytego.

Czyli zawsze powinno się wiedzieć, gdzie należy szukać inspiracji?
- Człowiek widzi tylko to, co potrafi nazwać i zrozumieć, a my najlepiej rozumiemy przestrzeń wokół siebie.

Mówi się, że każdy może zrobić dobre zdjęcie.
- To prawda, jednak żeby stworzyć poważną i bardziej skomplikowaną historię, potrzeba więcej wysiłku. Gdyby każdy to potrafił, to ja na pewno bym się tym nie zajmował. W zdjęciach musi być coś oryginalnego, inaczej ludzie się tym nie zainteresują.

Wobec tego fotografowanie wymaga zupełnie innego podejścia.
- Powinno być bardzo indywidualne. To także interpretacja, którą mogę zaoferować odbiorcy. Dzięki zdjęciu mogę opisywać świat za pomocą obrazu. Staram się to zrobić jak najlepiej. Nie interesuje mnie robienie zdjęć dla samych zdjęć. Zawsze używam fotografii jako sposobu na wypowiedzenie się w jakiejś sprawie.

Jakie tematy porusza Pan najchętniej?
- Interesuje mnie człowiek. Nie znam się na człowieku i nikt się na nim nie zna do końca, dlatego zawsze pełni on najważniejszą rolę w moich zdjęciach. To on jest ciągle wielką tajemnicą, która zawsze stanowi dla mnie wyzwanie.

Gorzej, jeśli dany pomysł w pewnym momencie przestaje intrygować.
- Jeżeli mam przed sobą prosty, banalny obrazek, nigdy nie podniosę aparatu do oka. Szukam świadectw, że życie jest cudem. Inaczej nikogo to nie zainteresuje. To musi być coś niezwykłego, inaczej byłoby to niezwykłą arogancją, zawracałbym niepotrzebnie komuś głowę. Bez dostrzeżenia unikalnego piękna nie ma dobrego zdjęcia, ale na to potrzeba czasu, którego zwykli fotoreporterzy nie mają.

Wielu fotografów robi zwykle zdjęcia w jednym stylu. Ma Pan swoją ulubioną technikę?
- Formę obrazu zawsze dostosowuję do treści. PGR był dla mnie czymś dramatycznym. Tam odczuwałem smutek, więc od razu wiedziałem, że to musi być czarno-biała fotografia. Za każdym razem technika wynika z treści, którą chcę przekazać.

Wystawę Grand Press Photo 2010 można oglądać do 15 lipca w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Patronuje jej "Kurier Poranny".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny