Uważam, że jeśli organa ścigania popełniły tak koszmarny błąd, to nie można tego zostawić bez echa - mówi profesor Tomasz Hirnle. - Nie wystąpiłem przeciwko konkretnym osobom. Odpowiedzialny jest aparat władzy.
Zdecydował się, że będzie walczyć w sądzie o odszkodowanie za niesłuszny pobyt w areszcie śledczym, a przez to utratę zarobków. Do Sądu Okręgowego w Białymstoku trafił już pozew w tej sprawie.
Białostocki kardiochirurg domaga się w nim łącznie ponad 720 tysięcy złotych. Z tego 100 tysięcy złotych stanowi zadośćuczynienie za tymczasowe aresztowanie, reszta to wyrównanie poniesionej przez niego szkody majątkowej. Chodzi o to, że w sytuacji podejrzeń o korupcję i aresztowania profesor stracił korzystną umowę z kliniką kardiochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, której był szefem. Wrócił wprawdzie do pracy, ale już na gorszych zasadach. Umowę o pracę, na warunkach zbliżonych do tych sprzed aresztowania, profesor Hirnle podpisał dopiero trzy lata później. I właśnie za ten okres znany lekarz domaga się wyrównania wynagrodzenia.
Termin rozprawy o odszkodowanie sąd wyznaczył na początek maja.
Przypomnijmy. Prokuratura ustaliła, że inicjatorem prowokacji łapówkarskiej był Wojciech S., ówczesny podwładny Hirnlego. Wynajął ludzi z warszawskiego półświatka, którzy mieli wręczyć kardiochirurgowi kopertę z 5 tysiącami złotych. To było w czerwcu 2005 roku. Jesienią ubiegłego roku, po kilku latach procesu, Sąd Najwyższy uznał ostatecznie, że profesor Hirnle jest niewinny.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?