Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To prywatne inwestycje wprowadzą Polskę na ścieżkę rozwoju. Rozmowa z prof. Robertem Ciborowskim, ekonomistą, prorektorem UwB

maryla
Program gospodarczy premiera Morawieckiego jest świetną diagnozą - ocenia prof. Robert Ciborowski. I dodaje: Ale...
Program gospodarczy premiera Morawieckiego jest świetną diagnozą - ocenia prof. Robert Ciborowski. I dodaje: Ale... UWB
Czy zgadza się pan z oceną wielu ekspertów, że przedstawiony przez wicepremiera Morawieckiego plan gospodarczy dla Polski jest bardzo ambitny?

- Bardzo ambitny, bardzo szeroki i długofalowy. I ta długofalowość od razu budzi moje wątpliwości, bo zbyt wiele rzeczy jest nie do przewidzenia na kilkadziesiąt lat naprzód. Ale faktycznie tak szerokiego tematycznie programu gospodarczego jeszcze w Polsce nie było. Jego plusem na pewno jest to, że stawia dobrą diagnozę, trafnie typuje, gdzie są słabości polskiej gospodarki, a co jest jej mocą i na czym możemy budować nasze przewagi konkurencyjne. Podniesiona jest kwestia przedsiębiorczości, kumulowania oszczędności, rozwijania  innowacyjności. Ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach: rodzi się bowiem pytanie, jak zamierzamy te cele osiągnąć? Nie widzę na razie w tym programie nacisku na rolę przedsiębiorców. Nie widzę instrumentów, które pobudzą ich do oszczędzania, tworzenia kapitału i inwestowania. A jednocześnie rząd realizuje programy socjalne, które są zaprzeczeniem pobudzania oszczędzania.

Sztandarowy program 500 zł na dziecko był promowany jako mający pobudzić konsumpcję.
- Dokładnie tak. To jest chyba największa słabość programu gospodarczego, że nie wiemy, jak zrealizować te skądinąd słuszne założenia i cele. W tym, co widzimy na razie, widoczny jest zbyt mały nacisk, aby odbiurokratyzować gospodarkę,  dać większe możliwości i więcej wolności przedsiębiorcom. I obniżyć koszty pracy. A bez tych mechanizmów oszczędności się nie pojawią.
Oczywiście, wymieniany w programie bilion zł wydaje się kwotą ogromną, ale jeśli oddzieli się z tego fundusze unijne i podzieli na tyle lat, o jakich jest mowa w programie, to nie są to duże kwoty.  Myślę, że wicepremier liczy na uruchomienie pieniędzy przedsiębiorców, ale - powtarzam - żeby tak się stało, trzeba ich zachęcić. A zachęt nie widzę.

Słyszymy, że należy budować polską markę i operować polskim kapitałem. Trudno z tym polemizować.
- Jak powiedziałem, diagnostycznie ten dokument trafia w punkt: pokazuje, co jest  w gospodarce do zmiany, ale nie jak to zrealizować. Bo przecież rząd sam tego nie zrobi, a inwestycje państwowe nie dadzą nam szybkiego przełożenia na wzrost gospodarczy. Własność państwową już przerabialiśmy.

Moim zdaniem ten program bardzo mocno stawia na centralizację decyzji. Zakłada integrację w jedno kilka instytucji, zarządzanie nimi z jednego ośrodka, a we fragmencie dotyczącym polityki regionalnej czytamy, że rząd będzie rozwijał klastry i doliny przemysłowe. Czyli organizmy, których skuteczność i sens funkcjonowania wynika przede wszystkim z chęci i potrzeby współpracy firm i instytucji okołobiznesowych, a nie decyzji rządowych. Niepokoi to trochę.
- Nic dziwnego. Bo jeśli państwo chce wydawać więcej, to będzie drenować przedsiębiorstwa i konsumentów za pomocą podatków. W tym programie brakuje mi pokazania, że istotą proponowanej przez niego zmiany jest sektor prywatny. To on powinien mieć większe możliwości oszczędzania, czyli kreowania kapitału oraz długofalowego inwestowania. Wtedy będzie więcej miejsc pracy, podniosą się dochody - czyli realizowane będą cele programu.

Mam też wrażenie, że program zakłada niezwykle wysokie kompetencje i racjonalność ekonomiczną  urzędników kierujących tymi scentralizowanymi mechanizmami. Tymczasem dotychczasowa praktyka - sprzyjająca raczej zachowawczości tych kadr, choćby ze względu na skomplikowane i niejasne prawo i wynikający z tego strach przed odpowiedzialnością - nie uzasadnia tak dobrej opinii. Nagle urzędnicy będą wiedzieli coś, czego do tej pory nie wiedzieli?
- Zgadza się, ogrom działań jest tam uzależniony od decyzji państwa. A to na pewno nie sprzyja szybkiej ścieżce rozwojowej. Jej istotą jest zawsze kapitał prywatny. I tu jest cały problem - jego rozwiązaniem jest tylko poszerzenie zakresu wolności gospodarczej, zmniejszenie podatków i ograniczenie biurokracji. I danie ludziom długofalowej pewności, że jeśli wyłożą swoje pieniądze w inwestycje, to się z nimi nic nie stanie. Nikt nie wpadnie nagle na pomysł, że coś będzie nacjonalizował czy opodatkowywał. Wtedy przedsiębiorca zyska więcej możliwości kreowania kapitału i długofalową przewidywalność inwestycji. Bez tego gospodarka się nie rozwinie.

Mam w pamięci spotkanie przed miesiącem naszych przedsiębiorców i samorządowców z ministrem Jurgielem. Obiecał, że jest gotów zaprosić do nas wicepremiera Morawieckiego, żeby przedstawić mu  projekty niezbędne naszym zdaniem, aby wydobyć region z zapóźnienia rozwojowego. Dlatego  czytam szczególnie uważnie fragmenty programu dotyczące polityki regionalnej. A tam np. jest „Konieczne są programy ożywienia małych miast, rozwój rynków lokalnych oraz promowanie przedsiębiorczości i mobilności zawodowej zarówno w miastach, jak i na obszarach wiejskich z wykorzystaniem potencjałów lokalnych i subregionalnych gospodarek.” Tak słuszne, że aż truizm. Pytanie – jak?
- Wraca ciągle ten sam wniosek: ten program jest słuszną diagnozą, ale nie wyobrażam sobie, żeby instytucje państwa mogły realizować te plany. Po prostu dajmy warunki, pieniądze w kieszeniach ludzi, a my sami sobie to wszystko zorganizujemy. 

 

Czyli czekamy na być może ukryty jeszcze w programie instrument do realizacji tych słusznych postulatów.
- Jeśli usłyszymy, że będzie o połowę mniej biurokracji, że będzie można szybciej dostawać pozwolenia inwestycyjne, uruchamiać różne projekty przedsiębiorców, to będzie ten oczekiwany kierunek. A jeszcze na koniec gdybyśmy usłyszeli, że niektóre obciążenia podatkowe będą mniejsze, koszty pracy, to powiedziałbym, że kierunek jest idealny.  Dopóki jednak słyszę, że państwo „zapewni” czy „zagwarantuje”, to powiem szczerze, że nie wiem, jak miałoby się to odbyć. Nie tędy droga. Państwo może coś ułatwić budując drogę, kolej czy jakiś fragment infrastruktury, na który prywatne firmy nie mają pieniędzy, ale nie zastąpi prywatnych inwestycji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny