MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Latarnia. Merylin Mongoł w UCK. Magdalena Czajkowska, Paula Czarnecka, Błażej Piotrowski i Błażej Twarowski podbijają widzów (zdjęcia)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
UCK. Teatr Latarnia. Merylin Mongoł
UCK. Teatr Latarnia. Merylin Mongoł Jerzy Doroszkiewicz
Magdalena Czajkowska, Paula Czarnecka, Błażej Piotrowski i Błażej Twarowski podbijają widzów w każdym wieku. Teatr Latarnia przeniósł kultowy spektakl "Merylin Mongoł" do UCK. Razem ze zrujnowanym domem!

Mateusz Tymura, absolwent naszej Akademii Teatralnej, miał pomysł. Zagrać tragiczny w wymowie tekst Nikołaja Kolady jak najbliżej widzów. Rzucić wyzwanie i odbiorcom i aktorom. I doprowadził do pokazów w rozwalającym się domu przy ulicy Ponierskiej na Wygodzie. Po czterech latach postanowił odtworzyć tamten klimat, choć zwiększyć nieco widownię. I udało się.

W obszernej przestrzeni Uniwersyteckiego Centrum Kultury powstała rozpadająca się chata z niewielką kuchnią, pokojem gościnnym i sypialnią. Jest stary telewizor (oficjalnie go nie ma, bo jego promieniowanie zabija), czuć zapach smażonych kartofli, za oknem słychać kłótnie i bójki. A widzowie zaproszeni jakby do gigantycznego kartonowego pudełka podglądają beznadziejne życie w Szypiłowsku.

Kolada swoją sztukę opublikował w roku 1989. Rozpadał się Związek Sowiecki, rozpadał się PRL, ludzie tkwili w świecie bez wartości, gotowi uwierzyć w bzdurne przepowiednie o końcu świata, nie widząc że sami dawno już do tego końca dotarli.

"Merylin Mongoł" to jedna z najczęściej wystawianych sztuk Kolady, w Białymstoku już w 2002 roku uczynił to Białostocki Teatr Lalek. Teraz, w przestrzeni bliższej widza niż nawet mała scena BTL, z żywym i nota bene fantastycznie reagującym psem, wrażenie jest równie porażające, co przed laty. A może bardziej, wiedząc że stare gnijące chaty nadal gniją, zaś niewielu ludzi umiało skorzystać z wolności i wydobyć się z moralnej degrengolady. Bo Kolada pisząc "Merylin Mongoł" puszczał oko do czytelników Czechowa i Dostojewskiego, ale nie po to by naśladować, tylko zdemitologizować potęgę literatury wolnej od zaczadzenia komunizmem.

Znakomicie chamski i niebezpiecznie groźny Błażej Piotrowski w roli Miszy, poniewierając i tłukąc swoją kochankę Olgę, nazywaną Merylin Mongoł, zarzuca jej że nie czyta książek. "A przecież każdy król czy książę miał kochanki" mówi z niejaką dumą, przepijając czyściochą.

W UCK w rolę pozornie delikatnego Aloszy, przybysza z innego świata, wciela się Błażej Twarowski, także absolwent naszego WSL, dziś w zespole kieleckiego "Kubusia". Trzeba przyznać, że Mateusz Tymura, reżyser "Merylin Mongoł" wybrał i poprowadził aktora wybornie. Na oczach widzów przechodzi metamorfozę od niewinnego chłopięcia, które ma swoje sekrety skryte za drzwiami wynajmowanego pokoju - sypialni, do bezwzględnego zbawcy, który poddaje się nie widząc możliwości zbawienia Rosji. A co miałoby ją zbawić? - To, co kocham! - wyznaje Alosza. - To znaczy wielka literatura rosyjska!

Nikołaj Kolada gra rusofilom na nosie, za chwilę pokazując, że najwznioślejsza nawet literatura przegra w starciu z rosyjskim knurem, który pięściami domaga się posiadania na wyłączność kochanki rodem z Dostojewskiego. Zbrukanej anielicy, jurodiwej, czyli kontaktującej się z objawiającym się jej Bogiem. Ale nie po to, by doznać duchowej przemiany, tylko zrelaksować się, bo żona w ciąży albo w połogu. Czym uczci narodziny nowego potomka chamski Misza, dowiadują się widzowie w dramatycznym finale.

A jaka jest sama Merylin? Paula Czarnecka ofiarnie wita widzów, przechodzących przez kuchnię w dezabilu, wszak właśnie wyszła z łóżka. Kochanek zamiast ją przytulić, woli oglądać ruskie kreskówki. Ona chyba wierzy w opowiadane przez matkę bzdury, że telewizor wysyła szkodliwe promienie. A może po prostu nie jest już nikomu potrzebna? Aktorka fantastycznie zmienia się od upokorzonej kochanki, po rozflirtowaną nastolatkę, nawiedzoną cud dziewicę, wreszcie prostaczkę, która gzi się z każdym, bo chciałaby mieć dziecko. I nawet jeśli jest tłem dla Magdaleny Czajkowskiej, starszej siostry Inny, a zarazem zawołanej alkoholiczki, nie zapomina o swojej postaci i targających nią uczuciach. Sama Czajkowska, bez łatwych przerysowań, gra pijaną gorącą wdówkę, a jej los jest nie mniej tragiczny jak młodszej siostry. Ich miłość, choćby i podlana czystą wódką wydaje się być jedynym szczerym uczuciem w gnijącym świecie bez wartości. Choć tyle.

Trzy godziny spektaklu mijają błyskawicznie, czasem tylko pies kradnie aktorom show. I to on równoważy beznadzieję płynącą z świetnego tekstu. Tekstu, który po obu stronach granicy nie traci na aktualności. Bo upaść jest łatwej niż wstać. Sztukę można zobaczyć jeszcze dziś o godz. 17. Bilety będą w sprzedaży od godz. 16.30 bezpośrednio w UCK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny