MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tandemem przez pogranicze. Film w ramach Podlasie Makes Me Happy

Urszula Krutul [email protected] tel. 85 748 74 66
Paszka (z przodu) i Radek tandemem przemierzyli wiele kilometrów. Nie zawsze było łatwo.
Paszka (z przodu) i Radek tandemem przemierzyli wiele kilometrów. Nie zawsze było łatwo. Tomasz Adamski / Podlasie Makes Me Happy
Ekipa kolektywu Podlasie Makes Me Happy zabrała nas w magiczną, filmową podróż. Dwóch przyjaciół jeździło przez kilkanaście dni rowerem po polsko-białoruskim pograniczu. Wyprawa ta była zaskakująca, nostalgiczna i wyjątkowa.

Naszym rodzimym filmowcom z kolektywu Podlasie Makes Me Happy udało się zrobić świetny i bardzo prawdziwy film drogi.

"Tandemem przez pogranicze" - bo o nim mowa - opowiada historię przyjaciół, którzy podróżują po polsko-białoruskim pograniczu. Jeden jest Polakiem o białoruskich korzeniach (Radek Dąbrowski), drugi Białorusinem o polskim rodowodzie (Paweł Mickiewicz). Ich podróż momentami jest zabawna, chwilami nostalgiczna i - co najważniejsze - prawdziwa.

Film ogląda się z zainteresowaniem i uczuciem jakby było się wszędzie tam, gdzie podążają bohaterowie. Nie ma tu dłużyzn i zbytniego słodzenia. I po obejrzeniu filmu ciężko jest do czegoś się przyczepić.

Zamysł ekipy Podlasie Makes Me Happy był taki, żeby wsadzić aktorów amatorów na tandem i pozwolić im jechać, oglądać przygraniczne wioski. Nie zawsze było łatwo, ponieważ Radek i Paszka różnią się niesamowicie jeśli chodzi o temperament (co doskonale widać w filmie). Radek - gaduła i wieczny optymista, i Paweł - nieco bardziej wyciszony i celnie ripostujący wiele sytuacji. Jednak jakoś udało im się dotrwać do końca podróży.

W filmie nie mogły znaleźć się wszystkie zarejestrowane sceny. I to nie tylko dlatego, że wtedy obraz byłby za długi. Założeniem filmowców było, żeby tylko Radek i Paweł pojawiali się na ekranie. Czteroosobowa ekipa filmowców, która z nimi podróżowała miała znajdować się po drugiej stronie kamery.

Jednak udało się i tak wyciągnąć esencję pogranicza. Pokazać gościnność i wymierające już, niestety, pokolenie ludzi, których dom stoi dla wszystkich otworem. Ludzi, którzy pomogą nie chcąc nic w zamian, oprócz chwili rozmowy. Ludzi, którzy tęsknią za starymi czasami.

Wyjątkowo wymowna jest jedna z końcowych scen filmu, gdzie mieszkaniec wioseczki na Białorusi opowiada ekipie o starym domu, który znajduje się przy drodze. Opowiada tak prawdziwie, że aż łza się w oku kręci. A na koniec mówi, że przeprasza, ale nie ma czym naszych bohaterów ugościć. I życząc szczęścia odchodzi. Scena wymowna i niepowtarzalna.

W ogóle plus się należy twórcom za świetne zdjęcia, dynamiczny montaż i muzykę (przygotowaną przez grupę Sami Muzycy), która idealnie wtapia się w tereny pogranicza. Tak jakby była jego integralną częścią.

Film miał dobre przyjęcie w Białymstoku. Twórcy już myślą o tym, żeby posłać go dalej. Planowana jest premiera na Białorusi. Film zamierzają pokazać między innymi w Grodnie, Mickiewiczach i Mińsku. Zobaczyć go będzie można również w Berlinie na festiwalu filmowym.

Teraz filmowcy pracują nad przygotowaniem angielskich napisów. "Tandemem..." jest elementem projektu "Podlaskie Zwierciadła", który powstał w ramach prospołecznej akcji Żubr Budzi Podlasie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny