Pielęgniarki mają zarabiać więcej od 1500 do 1800 zł. Do tego dochodzą jeszcze podwyżki dla innych zawodów medycznych, no i administracji, której co prawda ustawowo wyższych wypłat nie przyznano, ale są rekomendacje: powinni zarabiać więcej. – Nie mamy pieniędzy – rozkłada ręce większość dyrektorów podlaskich szpitali. I to nie tylko – jak się obawiano w środowisku medycznym – tych powiatowych. Kłopoty z zebraniem pieniędzy na wypłaty będą miały i szpitale wojewódzkie, i kliniczny.
Narodowy Fundusz Zdrowia zdecydował bowiem, że nie przekaże szpitalom tzw. pieniędzy znaczonych, które miałyby być przeznaczone tylko i wyłącznie na wypłaty dla określonej grupy pracowników. W zamian podjęto decyzję o zwiększeniu wycen – tak, by to dyrektor decydował, na co przeznacza pieniądze. To również sposób na zmotywowanie medyków to większego zaangażowania w pracę. Bo nowe umowy z NFZ są tak skonstruowane, że im więcej tzw. procedur medycznych zostanie wykonanych, tym większe pieniądze z NFZ szpital otrzyma.
Ile zarobią pielęgniarki po podwyżkach? Nie każdy dyrektor doceni wyższe wykształcenie
Niestety, nowe zasady jeszcze na dobre nie weszły w życie, a dyrektorzy już alarmują, że nie zdadzą one egzaminu.
– Owszem, mamy większe wyceny, ale jednocześnie zabrano nam te pieniądze, które dostaliśmy na podwyżki rok czy dwa lata temu – mówi Urszula Łapińska, dyrektorka szpitala powiatowego w Łapach. Czyli w praktyce podwyżki procedur mają pokryć nie tylko aktualne podwyżki wynagrodzeń, ale i te przyznane wcześniej.
– Musimy dać pielęgniarkom na etatach i tym, które pracują na kontraktach. Poza tym jeszcze przecież są lekarze, inni pracownicy... W ciągu pół roku na pewno zabraknie 1,5 miliona – mówi dyrektor Łapińska. A do tego jeszcze przecież dochodzi inflacja, wyższe opłaty za prąd, za ogrzewanie. Księgowość już wyliczyła, że na to potrzeba dodatkowych 1,3 mln zł. Czyli w sumie na pół roku brakuje 2,8 mln zł. Szpital już jest na minusie, a w tej sytuacji długi będą rosły jeszcze bardziej. Co wtedy? – Wtedy wszystko zależy od organu prowadzącego. Albo pokryje stratę, albo zamknie szpital – wymienia możliwości Urszula Łapińska.
Podwyżki dla pielęgniarek. "Dyrektorzy powinni brać pod uwagę nasze kompetencje"
– 100 tysięcy zabraknie tylko dla pielęgniarek. Kolejnych 200 tys. potrzeba na podwyżki dla administracji, kuchni, pracowników technicznych. Poza tym są jeszcze pracownicy kontraktowi, lekarze... – podlicza miesięczne wydatki Mirosław Reczko, dyrektor szpitala powiatowego w Bielsku Podlaskim. – Ale z każdym dniem powstają nowe zarzewia konfliktów, powstają nowe problemy, bo pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek w szpitalu przekazano nam w formie podniesionych pukntów wyceny – przede wszystkim na poradnie. Lekarze z poradni spodziewali się więc, że to właśnie oni dostaną te pieniądze.
Kłopotów spodziewa się też Jarosław Pokoleńczuk, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Łomży.
– Pieniędzy nie wystarczy nawet na te obligatoryjne podwyżki, które wynikają z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu. A przecież ustawa zobowiązuje mnie do podobnego wzrostu wynagrodzeń u innych pracowników – mówi. Wyliczył już, że z kontraktów dostanie około połowy kwoty, której potrzebuje do końca roku. – Liczę, ze wycena świadczeń jeszcze się zmieni. Bo realny wzrost nowych umów to jest teraz niespełna 5 proc.
A jak jest w Białystok? Monika Ferenc, rzeczniczka BCO, zapewnia, że pieniędzy z podwyższonych kontraktów wystarczy na podwyżki dla pracowników: – Wyjdziemy na zero – mówi.
W innych placówkach nie jest tak różowo.
– Dokładne dane będziemy znali za kilka dni. Ale z naszych obliczeń już wynika, że brakować nam będzie około 2 mln zł miesięcznie – przyznaje Grażyna Pawelec z białostockiej Śniadecji.
W USK z kolei nowe – wyższe – umowy dostali już pracownicy etatowi. Trwają natomiast jeszcze rozmowy z tymi, którzy są na kontraktach.
– Na pewno zabraknie nam pieniędzy z nowych kontraktów. W tak dużym szpitalu jak nasz na same podwyżki miesięcznie potrzeba kilku milionów – mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka USK.
Wszyscy dyrektorzy mają nadzieję, że NFZ zmieni jednak zasady i zapłaci im więcej. Ślą pisma, dzwonią, przedstawiciele szpitali powiatowych umówieni są już nawet na spotkanie w podlaskim NFZ. – Na środę – mówi Mirosław Reczko.
Jednak czy to coś zmieni? Maciej Olesiński, dyrektor podlaskiego NFZ przekonuje:
– Nowe aneksy zrobiliśmy zgodnie z rekomendacjami Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Wszelkie rozmowy na ten temat prowadzone są na szczeblu ministerialnym.
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?