MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Studzianki - podpalacze złapani

(pcz)
Pięćdziesiąt pięć lat jestem w straży i nie miałem jeszcze takiego przypadku, żeby któryś z naszych był podpalaczem - mówi z niedowierzaniem Edward Dubiejko, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Studziankach. A jednak stało się.
Pięćdziesiąt pięć lat jestem w straży i nie miałem jeszcze takiego przypadku, żeby któryś z naszych był podpalaczem - mówi z niedowierzaniem Edward Dubiejko, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Studziankach. A jednak stało się. fot. Archiwum
Za serią podpaleń we wsi stał strażak ochotnik i jego kolega. Policja zatrzymała dwóch mieszkańców Studzianek

Policja zatrzymała dwóch mieszkańców Studzianek, których podejrzewa o serie podpaleń we wsi. Chcieliśmy porozmawiać z rodzicami podejrzanych, ale ci się nie zgodzili.

O ojcu Marcina mieszkańcy wsi mówią o nim źle: - Lubi wypić. Syn nie miał z kogo brać przykładu.

Inaczej traktują rodzinę Daniela: - Moi sąsiedzi są bardzo dobrzy. Nic do nich nie mam - opowiada Nina Żukowska. - Gdybym miała coś złego na nich powiedzieć, zgrzeszyłabym.

Sąsiad Daniela nie mógł uwierzyć w to, co się stało: - Nie miałem pojęcia, że mógł to zrobić - przeżywa. - Ten chłopak może trochę był żulikowaty i pewny siebie.
We wsi zastanawiają się, dlaczego chłopcy podpalali stodoły: - Oni patrzą się w te internety. Zobaczyli gdzieś coś podobnego. Sami chcieli spróbować, no i spróbowali. Tragedia - przypuszcza Dubiejko.

Sam Marcin tłumaczył policjantom, że podpalał, bo potem, gasząc pożar, chciał zarobić na prezent dla dziewczyny.

- Prezent to wymówka. Na pewno zrobił to dla pieniędzy - twierdzi Bułynko. - Za godzinę pracy przy pożarze dostaje się 10 zł netto. Marcin nie otrzyma już żadnych pieniędzy.

Nie dostanie też szansy na powrót do straży: - Kłamał w żywe oczy, gdy pytałem, czy tego nie zrobił. Nie chciał się przyznać. Nie mogę go teraz przyjąć z powrotem do straży. Kara musi być - uważa komendant. - Jesteśmy na ustach całej Polski. Nawet ze Szwecji dzwonią i pytają.

Rówieśnicy Marcina i Daniela nie pozostawiają na nich suchej nitki.
- Za to, co zrobili, zrozumienia być nie może. To głupota. Nie wiem jak to wytłumaczyć - mówi Paweł.

- Co to za zajęcie, palić stodołę? Niech w piłkę pogra, a nie komuś szkodę robi - proponuje Darek.

- Teraz wies tych podpalaczy odepchnie - przewiduje Adam.

Prokuratura zastosowała wobec Marcina i Daniela dozór policji.

- To wystarczyło. Główny podejrzany przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia. Nie było zagrożenia matactwem - wyjaśnia prokurator Urszula Sieńczyło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny