- Dwa z komitetów w ogóle się do nas nie odezwały. Trzeci zażądał przesłuchania w miejscu zamieszkania, czyli w Warszawie. Czwarty przyjął już mandat zaoczny - mówi Jacek Pietraszewski, rzecznik straży miejskiej.
Kilkakrotnie opisywaliśmy w "Kurierze Porannym" sprawę niezdejmowania przez polityków plakatów wyborczych. Choć te miały zniknąć z przestrzeni publicznej już 9 listopada (miesiąc po wyborach), nasi Czytelnicy fotografowali je jeszcze długo po tej dacie.
Dotyczyło to czterech partii: PO, PiS, PSL i Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikke.
Choć straż miejska od początku zapewniała, że żaden z polityków nie uniknie kary, mandatów w większości nie ma do dziś.
Najpierw strażnicy potrzebowali miesiąca, by objechać miasto i sprawdzić, gdzie plakaty wisiały po terminie.
Później mandatów nie wystawiono ponieważ, ci którzy mieli je przyjąć nie mieszkają w Białymstoku i można ich było fatygować np. z Warszawy. Politycy dostali więc terminy na przyjazd do naszego miasta - od 20 do 22 grudnia.
Żaden z przedstawicieli partii się nie zjawił. Jeden z nich faksem poprosił jedynie, by wysłać mu mandat pocztą.
Choć straż miejska już wtedy groziła, że będzie się z politykami sądzić, nie skierowano żadnych pozwów. Powód okazał się dość prozaiczny.
- Termin, jaki im daliśmy przypadł akurat na okres świąteczny. Najpierw były święta katolickie, później prawosławne. Dobrym zwyczajem jest dać więcej czasu - tłumaczył pod koniec stycznia Jacek Pietraszewski.
Kolejny ostateczny termin, jaki wyznaczyli strażnicy to 31 stycznia.
- Wtedy już na sto procent będziemy kierować sprawy do sądu - zapewniał Jacek Pietraszewski.
Właśnie mija kolejny dzień po - zdawałoby się - ostatecznym terminie. A pozwów jak nie było, tak nie ma. Tym razem strażnicy mają być jednak szybsi.
- Czekamy na wynik przesłuchania w Warszawie. Wtedy będziemy mogli skierować od razu trzy pozwy, a nie najpierw dwa, a później jeden - tłumaczy Jacek Pietraszewski.
Kolejna ostateczna decyzja ma być podjęta na początku przyszłego tygodnia. Dopiero wtedy dowiemy się też o tym, który komitet przyjął mandat, a który w ogóle się nie odezwał.
Na razie to tajemnica, bo strażnicy nie chcą podawać takiej informacji, w czasie, gdy wszystko jest jeszcze w toku.
Wiadomo za to, że politycy zapłacili już 16 tysięcy 229 złotych za bezprawne zajmowanie tzw. pasów drogowych.
Kary naliczył im Zarząd Dróg i Inwestycji Miejskich. Wezwania do zapłaty wysłano pocztą.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?