MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Staruszek umierał przed bramą 50 minut. Policjanci musieli ponaglać pogotowie, ale przyjechało bez lekarza.

Adrian Kuźmiuk
Pogotowie dotarło dopiero po 50 minutach. Ale bez lekarza. Staruszek zmarł.
Pogotowie dotarło dopiero po 50 minutach. Ale bez lekarza. Staruszek zmarł. Fot. Archiwum
Staruszek leżał przed bramą. Nasz Czytelnik z policjantami kilkakrotnie wzywali pogotowie. Karetka nie przyjeżdżała. Po 45 minutach mężczyzna przestał oddychać. Policjanci rozpoczęli reanimację. Pogotowie dotarło dopiero po 50 minutach. Ale bez lekarza. Staruszek zmarł.

Poniedziałek, godzina 6.20. W Klepaczach, na ul. Wodociągowej, leżał starszy mężczyzna. Bez spodni i butów. Jedynie w robotniczej bluzie.

- Podszedłem do niego. Nie było z nim kontaktu. Wyglądał jak w agonii - opowiada nasz Czytelnik (imię i nazwisko dla wiadomości redakcji). - Leżał, próbował wstawać, przewracał się. Był wycieńczony. Wyglądał na uciekiniera z Choroszczy.

Pomocy! Zanika puls

Nasz Czytelnik zadzwonił na policję o godz. 6.31. Powiadomił też pogotowie, że mężczyzna w podeszłym wieku potrzebuje pomocy. Policjanci byli na miejscu już po kilku minutach. Zaczął padać deszcz, więc przykryli staruszka folią.

- O godz. 6.50 zadzwoniłem po raz kolejny na pogotowie - zaznacza nasz Czytelnik. - Mówili, że wysłali zespół.

Dzwonili tam również policjanci. Bo stan mężczyzny pogarszał się. O godz. 7.16 stracił przytomność. Zanikał mu puls.

- Policjanci zaczęli go reanimować - potwierdza Kamil Tomaszczuk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. - Wciąż ponaglali pogotowie, które przyjechało dopiero około 7.20.

Ale okazało się, że w ambulansie nie ma lekarza, tylko są ratownicy medyczni. Natychmiast rozpoczęli reanimację. Po dziesięciu minutach przyjechała druga karetka, tym razem z lekarzem. O godz. 7.50 stwierdzono zgon. - Gdyby pogotowie przyjechało nawet o godzinie 6.45, ten człowiek by żył - mówi nasz Czytelnik.

Tak zdecydowała dyspozytorka

Co na to pogotowie? Dlaczego jechało aż 50 minut?

- Z pierwszego wezwania wynikało, że mężczyzna dziwnie się zachowuje, chodzi przy płocie i że chyba uciekł z Choroszczy. W takim wezwaniu nie było nic naglącego - odpowiada Bogdan Kalicki, dyrektor białostockiego pogotowia.

Około godz. 7 został wysłany pierwszy zespół. Dlaczego bez lekarza? - Trudno mi w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie - mówi Kalicki. - Tak zadecydowała dyspozytorka medyczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny