Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WTS Włocławek - BAS Kombinat Budowlany Białystok

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Marta Kutikow (nr 2) i jej koleżanki z BAS zaczęły od falstartu
Marta Kutikow (nr 2) i jej koleżanki z BAS zaczęły od falstartu Szymon Starnawski
Od falstartu rozpoczęły drugoligowe zmagania siatkarki BAS Kombinat Budowlany Białystok, przegrywając we Włocławku z WTS 1:3.

To jest porażka na własne życzenie. Tak naprawdę, wynik powinien być odwrotny. Przegraliśmy dwie partie nie wykorzystując piłek setowych - grzmi Sebastian Grzegorek, prowadzący razem z Czesławem Tobolskim białostocki zespół.

Podlasianki do Włocławka dotarły z przygodami, bowiem na drodze, którą podróżowały zdarzył się wypadek i potrzebny był objazd.

- Straciliśmy mnóstwo czasu, później gnaliśmy na złamanie karku, a i tak dojechaliśmy w ostatniej chwili, kwadrans przed planowym rozpoczęciem spotkania - tłumaczy Grzegorek.

Być może miało to istotny wpływ na wynik pierwszego seta, przegranego przez przyjezdne do 22. Ale i w tej partii można było wyciągnąć coś więcej, bowiem w pewnym momencie białostoczanki prowadziły 15:12, jednak przestój w ich szeregach spowodował stratę kilku oczek z rzędu.

- W drugim secie dziewczyny już się rozegrały i grały tak, jak sobie założyliśmy przed meczem. Dobra zagrywka, później blok i rywalki nie miały nic do powiedzenia - przyznaje Grzegorek.

Efektem dobrej postawy naszego zespołu było zwycięstwo w drugiej partii 23:13. Wydawało się, że kolejna odsłona także padnie łupem przyjezdnych, które w końcówce prowadziły już 24:22 i miały dwa setbole.

- Niestety, najpierw zagrywka w siatkę, później przyjęcie na stronę rywalek i było po przewadze. Tak nie można grać - nie ukrywa trener BAS.

Miejscowe poszły za ciosem, wygrały dwie kolejne piłki i mogły cieszyć się prowadzeniem w meczu 2:1.

Czwarta partia okazała się ostatnią, choć wiele wskazywało, że białostoczanki doprowadzą do tie-breaka. Najpierw jednak nie utrzymały trzypunktowej przewagi 21:18, dając się dogonić w końcówce na 23:23. Kolejny punkt dał im jednak piłkę setową, której nie wykorzystały. Gospodynie natomiast nie miały problemu z kończeniem ataków i rozstrzygnęły zarówno tę odsłonę, jak i cały mecz na swoją korzyść.

- Na pewno przyjęcie i obrona nie były tego dnia naszym silnym punktem, jak również głowa, która zawiodła w decydujących momentach - przyznaje Grzegorek. - Jednak jest jeden pozytywny aspekt, bo widać było, że dziewczyny bardzo przeżywały tę porażkę, bo wiedzą, że ten mecz powinny wygrać. Mam nadzieję, że sportowa złość przełoży się na zwycięstwa w kolejnych meczach - dodaje.

Białostoczanki następne spotkanie rozegrają 9 października u siebie z APS Rumia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny