Wczorajszy mecz naszej młodzieżówki z pewnością nie trafi do annałów polskiego futbolu jako wielki spektakl sportowy. Wynik mówi całą prawdę o spotkaniu, w którym nie działo się zbyt wiele, szczególnie jeśli chodzi o poczynania ofensywne obu ekip.
Dziennikarze żartowali nawet, że dogodnych sytuacji podbramkowych było tyle, co rumuńskich fanów na trybunach, czyli dwie. Nic dziwnego, że ponad siedem tysięcy fanów wynudziło się i zmarzło. Wielu wolało wypatrywać w loży VIP znanych postaci. A tych pojawiło się sporo, z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewem Bońkiem i dyrektorem sportowym PZPN Stefanem Majewskim na czele. Byli też sternicy i trenerzy Jagiellonii Białystok z Cezarym Kuleszą i Michałem Probierzem, a także znani z pracy w Białymstoku szkoleniowcy - Mariusz Rumak i Artur Płatek.
W podstawowym składzie ekipy Marcina Dorny wystąpił bramkarz Jagiellonii Bartłomiej Drągowski. Nie miał zbyt dużo pracy - w pierwszej połowie spóźnił się do dośrodkowania i kapitan gości George Miron doszedł do strzału głową, na szczęście pudłując. Po zmianie stron nasz golkiper zrehabilitował się, w ładnym stylu broniąc w sytuacji sam na sam z Alexandru Tudorie.
W końcówce na boisku pojawił się także lewy obrońca żółto-czerwonych Jonatan Straus. Miał kilka udanych interwencji i jego występ można ocenić za udany. Z graczy Jagi zabrakło jedynie pomocnika Przemysława Frankowskiego, który nie zdążył wyleczyć kontuzji.
Polacy byli częściej przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Irytował szczególnie brak odwagi, bo często nasi gracze ofensywni w dogodnych sytuacjach oddawali piłkę do tyłu, zamiast wziąć na siebie odpowiedzialność i uderzyć. Kilka razy spróbował Dawid Kownacki, aktywny był też Kamil Mazek, który sprawiał najwięcej problemów rumuńskiej defensywie. Niewiele dawały stałe fragmenty gry, bo rośli stoperzy z Rumunii radzili sobie znakomicie w powietrznych pojedynkach.
Raz jednak się pomylili i oko w oko z rumuńskim golkiperem Laurentiu Branescu stanął Patryk Lipski. Pomocnik Ruchu Chorzów uderzył mocno, ale wprost w bramkarza rywali i szansa na zapewnienie biało-czerwonym wygranej przepadła. W sumie jednak remis 0:0 nie krzywdzi żadnej ze stron.
Raz jednak się pomylili i oko w oko z rumuńskim golkiperem Laurentiu Branescu stanął Patryk Lipski. Pomocnik Ruchu Chorzów uderzył mocno, ale wprost w bramkarza rywali i szansa na zapewnienie biało-czerwonym wygranej przepadła. W sumie jednak remis 0:0 nie krzywdzi żadnej ze stron.
Mecz Polska - Rumunia 0:)
Polska: Drągowski - Kędziora, Dawidowicz, Jach, Jaroszyński (76. Straus), Mazek (66. Formella), Lipski (82. Dźwigała), Uryga, Piątek (59. Murawski), Kownacki, Stępiński I (90. Kobylański).
Rumunia: Branescu - Dobrosavlevici I, Miron, Achim I, Mitache (90. Vasile), Enceanu (62. Balaure), Pitian (90. Veres), Nedelcearu I, Calcan (90. Cristea), Ivan (80. Stefanescu), Tudorie (73. Vodut).
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 7328.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?