Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz Górnik Łęczna - Jagiellonia Białystok 0:2 (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Górnik Łęczna - Jagiellonia Białystok 0:2
Górnik Łęczna - Jagiellonia Białystok 0:2 Łukasz Kaczanowski
Po dwóch porażkach z rzędu białostoczanie przełamali się w Lublinie, gdzie w derbach ściany wschodniej pokonali zupełnie zasłużenie Górnika Łęczna 2:0. Zwycięstwo żółto-czerwonym zapewnili Fedor Cernych i Taras Romanczuk, którzy już w pierwszej połowie trafiali do bramki gospodarzy.

- Ta wygrana była najlepszą odpowiedzią na pogłoski o naszym kryzysie. Zagraliśmy konsekwentnie i odpowiedzialnie z tyłu, nie pozwoliliśmy na wiele Górnikowi - mówi Romanczuk.

W szeregach jagiellończyków po dłuższej przerwie znów zobaczyliśmy duet podstawowych stoperów - Ivana Runje w parze z Gutim, którzy ostatnio leczyli kontuzje. Obaj zaczęli spotkanie od początku i to była jedyna zmiana w kadrze zespołu Michała Probierza, w porównaniu do ostatniej potyczki z Lechią Gdańsk.

- Duży wpływ na naszą grę miał powrót Gutiego i Runje, chociaż w tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że w poprzednich spotkaniach do Marka Wasiluka i Dawida Szymonowicza nie mogłem mieć pretensji. Mamy szeroką kadrę i ta rywalizacja jest bardzo zażarta - przyznaje szkoleniowiec Jagi.

Choć kadra jest szeroka, to Probierz do Lublina zabrał tylko 16 zawodników, choć przepisy pozwalają na dwóch więcej. To efekt przegranego w minionym tygodniu meczu trzecioligowych rezerw białostockiego klubu z Huraganem Morąg 0:3, w którym udział wzięło sporo piłkarzy, będących blisko pierwszego zespołu.

- Chciałem, aby tamci gracze, którzy powinni odnieść wysokie zwycięstwo, zastanowili się nad sobą - przyznaje Probierz.

Szkoleniowiec żółto-czerwonych skupiał się jednak przede wszystkim na tym, co działo się w Lublinie. I trzeba powiedzieć, że po pierwszym kwadransie nie miał raczej zadowolonej miny, bowiem to gospodarze przeważali. Już w 3. minucie mieli pierwszą okazję bramkową - piłka po strzale Grzegorza Piesio wylądowała na słupku. Później Marian Kelemen musiał jeszcze interweniować po strzałach Grzegorza Bonina oraz Szymona Drewniaka. I to był w zasadzie koniec naporu Górników, których na ziemię sprowadziła skuteczna kontra białostoczan w 23. minucie. Wszystko zaczęło się od przechwytu w środkowej strefie Łukasza Burligi, który uruchomił szybkiego Fedora Cernycha. Ten wymienił jeszcze piłkę z Dmytro Chomczenowskim i po podaniu Ukraińca wyprowadził jagiellończyków na prowadzenie.

- Dima, Dima. Oczeń charaszo - z uznaniem pokrzykiwał trener Probierz do ukraińskiego skrzydłowego, który zaliczył swoja pierwszą asystę w barwach Jagi.

Nie minęło pięć minut, a szkoleniowiec Jagi znów mógł poćwiczyć język rosyjski, bowiem Chomczenowski błysnął po raz drugi. Tym razem dokładnie dośrodkował na głowę Piotra Tomasika - ten jeszcze odegrał piłkę do wchodzącego w tempo w pole karne Romanczuka, który z łatwością pokonał Sergiusza Prusaka.

- Przy prowadzeniu 2:0 mieliśmy już ułatwione zadanie - przyznaje Ukrainiec.

Dwubramkowe prowadzenie, uzyskane już przed przerwą, pozwoliło białostoczanom kontrolować grę w drugiej połowie. Gospodarze niby więcej utrzymywali się przy piłce, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Tak naprawdę, emocje skończyły się w momencie wyrzucenia z boiska Łukasza Tymińskiego. Były jagiellończyk na dobrą sprawę powinien opuścić murawę już w 57. minucie po brutalnym faulu na Konstantinie Vassiljevie, za który ujrzał tylko żółtą kartkę. Kiedy jednak 10 minut później poprawił skutecznie na Rafale Grzybie, sędzia już nie miał litości i odesłał pomocnika Górników do szatni.

Miejscowi w dziesiątkę skupili się już głównie na tym, by nie stracić kolejnych goli i ta sztuka im się udała. W tym jednak spora zasługa Prusaka, który m.in. w 80. minucie wygrał pojedynek z Cernychem.

- Mogliśmy wygrać wyżej, ale zabrakło skuteczności. Mimo tego, cieszą trzy punkty - komentuje Vassiljev.

Estończyk tym razem był w cieniu innych kolegów, którzy mieli dużo większy wpływ na wynik spotkania w Łęcznej. Na szczególne wyróżnienie zasłużyli boczni obrońcy - Tomasik z Burligą oraz coraz lepiej czujący się w Białymstoku Chomczenowski i będący w dobrej formie od początku sezonu Cernych.

- Wszyscy zasługują na pochwałę. Wygrane budują atmosferę w szatni. Ważne, że nie tracimy goli. Teraz musimy się zregenerować, a potem ciężko pracować, aby cieszyć się kolejną passą zwycięstw - przekonuje Burliga.

Na kolejne spotkanie z udziałem jagiellończyków poczekamy blisko dwa tygodnie, gdyż właśnie rozpoczyna się przerwa na mecze reprezentacji. Żółto-czerwoni do gry o ligowe punkty wrócą w niedzielę - 11 września, kiedy na stadionie przy ul. Słonecznej podejmą Wisłę Kraków.

Wynik

Bramki

0:1 Cernych 24

0:2 Romanczuk 29

Górnik: Prusak - Sasin I, Pruchnik, Szmatiuk, Leandro, Bonin, Danielewicz (32. Tymiński III), Drewniak, Pitry (65. Śpiączka), Piesio, Ubiparip (52. Grzelczak).

Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje I, Guti, Tomasik, Frankowski (90. Wasiluk), Grzyb, Romanczuk I, Vassiljev, Chomczenowski (84. Mackiewicz), Cernych (84. Świderski).

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny