Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 0:2. Mistrz Polski był bezradny (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 0:2
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 0:2 Łukasz Gdak
Żółto-czerwoni mają ostatnio patent na Lecha Poznań. Wczoraj pokonali Kolejorza trzeci raz z rzędu, tym razem na jego terenie 2:0.

Lech Poznań0(0)

Jagiellonia Białystok2(0)

Bramki: 0:1 - Tarasovs (26), 0:2 - Tomasik (40- karny).

Lech: Burić - Ceesay (46. Jóźwiak), Dudka, Kamiński, Kadar I, Tetteh, Trałka (74. Jevtic), Sisi, LinettyI, Pawłowski, Kownacki (79. Lovrencsics).

Jagiellonia: Drągowski I- BurligaI, Madera, TarasovsI, Tomasik, Grzyb, Góralski, Frankowski (79. Alvarinho), Vassiljev, Cernych, Grzelczak (68. Świderski).

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola) Widzów: 14 366.

To spora niespodzianka, ale dla kibiców na Podlasiu bardzo przyjemna. Mistrzowie Polski w starciu z dobrze zorganizowaną Jagiellonią nie byli w stanie oddać celnego strzału na bramkę przez blisko 90 minut. Jedyną taką próbę zaliczył w samej końcówce Darko Jevtic, ale z jego uderzeniem poradził sobie Bartłomiej Drągowski.

- Można powiedzieć, że Lech nam leży. To bardzo dobry zespół, ale ostatnio potrafimy z nim wygrywać. Mam nadzieję, że gdy spotkamy się w grupie mistrzowskiej, to znów będzie podobnie - mówi bramkarz Jagiellonii.

Początkowo wydawało się, że białostocki golkiper będzie miał w tym meczu sporo pracy, bo gospodarze mocno ruszyli do przodu w zasadzie od 1. minuty. Przyjezdni przetrzymali jednak szturm i w miarę upływu czasu oddalili zagrożenie od własnej bramki. Pierwszym sygnałem, że goście nie przyjechali do Poznania tylko się bronić, była sytuacja z 8. minuty. Konstantin Vassiljev zagrał do Fedora Cernycha, który znalazł się oko w oko z Jasminem Buricem, jednak przegrał pojedynek z bośniackim bramkarzem.

- Pomyślałem, że jest spalony, ale nie usłyszałem gwizdka. Zbliżyłem się do bramkarza. Uderzyłem w dalszy róg, który moim zdaniem był otwarty. Niestety nie wpadło - komentuje sytuację Cernych.

Litwin zmarnował okazję, ale później w sukurs przyszli mu klubowi koledzy z innych krajów bałtyckich. W 26. minucie dośrodkował z rzutu rożnego Estończyk Vassiljev. Piłka trafiła do Łukasza Burligi, jednak na linii jego strzału znalazł się asekurujący bramkarza Karol Linetty, który odbił futbolówkę. Najwyżej wyskoczył do niej grający w specjalnej masce ochronnej, Łotysz Igors Tarasovs, który uderzeniem głową wyprowadził białostoczan na prowadzenie.

Kolejne minuty to znów napór Kolejorza, z którego jednak wiele nie wynikało. Białostoccy defensorzy spisywali się bez zarzutu, a jeśli któryś został nawet ograny, to pojawiał się w tym miejscu Jacek Góralski. Defensywny pomocnik Jagi czyścił wszystko, a niewiele ustępował mu pod tym względem Rafał Grzyb. To właśnie on popisał się przed przerwą prostopadłym podaniem do Burligi. Były wiślak przed meczem przyznawał, że ma już na swoim koncie gola i asystę w starciach z Lechem. Od wczoraj może też mówić o wywalczonym rzucie karnym w meczach z poznaniakami, choć w tym akurat pomógł mu chyba sędzia Mariusz Złotek. Arbiter ze Stalowej Woli uznał, że Linetty trzymał za rękę obrońcę Jagi i podyktował jedenastkę, mocno kontrowersyjną. Zamienił ją na gola pewnym strzałem Piotr Tomasik.

- Widziałem tę sytuację dobrze z boiska i potem jeszcze obejrzałem powtórkę. Moim zdaniem rzut karny nie powinien być odgwizdany. To był kluczowy moment meczu. Dwie stracone bramki to już sporo, zwłaszcza dla drużyny, która gra na wyjeździe i może skupić się na obronie korzystnego rezultatu - przyznaje napastnik Kolejorza Dawid Kownacki.

I rzeczywiście tak było. Celem Jagiellonii na drugą połowę było nie stracić przewagi i ta sztuka się powiodła. Ataki gospodarzy przypominały bicie głową w mur. Owszem, grę Kolejorza próbowali rozruszać Szymon Pawłowski i wprowadzony po przerwie Kamil Jóźwiak, jednak na wiele to się nie zdało. Białostoczanie po przerwie nie pozwolili rywalom zupełnie na nic, a sami mogli jeszcze w końcówce dobić przeciwnika. Przed szansą stanął Karol Świderski. Młody zawodnik najpierw ograł w środku pola Dariusza Dudkę, jednak chyba pospieszył się z wykończeniem akcji i zamiast podciągnąć kilka metrów, oddał strzał z dystansu, który nie mógł zaskoczyć Burica.

To jednak w żaden sposób nie zmąciło radości jagiellończyków, którzy po wygranej w Poznaniu awansowali na szóste miejsce w tabeli. Świętować nie ma jednak czasu, bowiem już w środę białostoczan czeka kolejne spotkanie o ligowe punkty. Żółto-czerwoni podejmą Pogoń Szczecin (godz. 20.30).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny