Staram się wykorzystywać każdą minutę na boisku, bo nie miałem do tej pory zbyt wielu szans. Bardzo długo na to czekałem i ciężko pracowałem. Mam nadzieję, że właśnie takie występy przybliżą mnie do wyjściowego składu - przyznaje Sekulski.
Napastnik Jagiellonii w tym sezonie nie zaliczył na boisku zbyt wielu minut. Dopiero w końcówce rundy, kiedy uraz wyeliminował z gry Cilliana Sheridana, ma okazję na grę. I odwdzięcza się w najlepszy możliwy sposób. We wtorek strzelił dwa gole, a niewiele zabrakło, by skompletował hat-tricka i przeszedł do historii Jagi jako pierwszy zawodnik, któremu na szczeblu ekstraklasy ta sztuka się udała.
- No tak. Trener Jurczak ciągle mi wypomina, że już dwanaście lat na to czeka. Szkoda, że go zawiodłem w tym momencie. Dobrze przyjąłem piłkę, ale zabrakło chłodnej głowy i energii, bo dawno nie byłem w takim rytmie meczowym. Teraz mamy mecze co trzy dni, choć z tego powodu nie narzekam. Najważniejsze, że zgarnęliśmy trzy punkty i odnieśliśmy przy tym wysokie zwycięstwo - dodaje Sekulski.
27-letni napastnik nie manifestował specjalnie radości po strzelonych golach, gdyż w przeszłości reprezentował barwy Korony i nie chciał tego robić z szacunku do byłego klubu.
- W Koronie spędziłem fajny czas. Poznałem przy tym bardzo dużo życzliwych i ciepłych osób, ale gdy jestem piłkarzem Jagiellonii muszę zasuwać na wynik tej drużyny. I dalej będę robił wszystko, aby zdobywać jak najwięcej bramek dla tego klubu - dodaje Sekulski.
Swój były zespół skarcił też Bartosz Kwiecień, który w Koronie zdobywał piłkarskie szlify, a teraz zdobył swojego premierowego gola w ekstraklasie właśnie w meczu przeciwko tej drużynie.
- Chciałem strzelić debiutanckiego gola w ekstraklasie, ale szczerze mówiąc, nie chciałem aby to było przeciwko Koronie. To dziwne uczucie, strzelając gola drużynie, w której się wychowałem, dlatego nie celebrowałem tej bramki - przyznaje Kwiecień.
Rosły pomocnik w końcówce rundy zaprezentował się bardzo dobrze, bo doskonale grał z Koroną, a wcześniej też nieźle poczynał sobie w potyczce z Sandecją. Niestety, w tym roku nie zobaczymy go już na boisku, bowiem z kończącego piłkarską jesień meczu ze Śląskiem, wyeliminował się sam, otrzymując w końcówce czwartą żółtą kartkę w tym sezonie.
- Popełniam czasem głupie błędy, nad którymi cały czas pracuję. Podpalam się, chcę odebrać każdą piłkę i czasem właśnie kończy się to w ten sposób. Szkoda, bo jest to czas, w którym mogę pokazać się trenerowi, a tak wypadam z gry na własne życzenie - przyznaje Kwiecień.
W piątek we Wrocławiu nie wystąpi z tego samego powodu także drugi z defensywnych pomocników Jagi - Taras Romanczuk. Do składu wraca natomiast Łukasz Burliga.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?