Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów 4:1 (zdjęcia)

Kamil Gołaszewski
Konstantin Vassiljev strzela trzeciego gola żółto-czerwonych
Konstantin Vassiljev strzela trzeciego gola żółto-czerwonych Anatol Chomicz
Mecz Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów zakończył się wynikiem 4:1.

Kibice żółto-czerwonych mieli prawo czuć się syci po sobotnim meczu. Jagiellończycy nie pozostawili bowiem rywalowi żadnych złudzeń i efektownie wypunktowali chorzowian. Tak zdeterminowanych i świadomych swojej piłkarskiej klasy białostoczan przy Słonecznej nie widzieliśmy już dawno.

- Udowodniliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Chcieliśmy zacząć tak, jak skończyliśmy w Warszawie i to nam się udało - mówi Michał Probierz, szkoleniowiec Jagi, który po inauguracji ligi w Warszawie dokonał drobnych korekt w składzie. Od pierwszych minut szansę występu otrzymali Taras Romanczuk i Maciej Górski, a na ławkę rezerwowych zostali oddelegowani Jacek Góralski i Karol Mackiewicz.

Kanonadę rozpoczął kapitan

Ponad 13 tysięcy fanów od początku spotkania mogło delektować się popisami żółto-czerwonych. W drugiej minucie, po długim zagraniu Konstantina Vassiljeva, świetnie na prawym skrzydle opanował piłkę Maciej Górski, a następnie nowy napastnik Jagi mocno wstrzelił ją w pole karne. Tam Fedora Cernycha uprzedził Martin Konczkowski, jednak wybił futbolówkę zbyt krótko, wprost pod nogi nadbiegającego Rafała Grzyba, który lewą nogą huknął nie do obrony.

W kolejnych minutach obraz gry nie uległ zmianie. Żółto-czerwoni prowadzili grę, szybko wymieniając podania i sprawnie przenosząc ciężar gry na połowę przeciwnika.

Po kwadransie białostocki stadion ponownie eksplodował radością. Najpierw fatalną stratę zanotował defensor Ruchu Michał Koj, piłkę przechwycił bardzo aktywny tego dnia Vassiljev i fenomenalnie z lewej strony boiska dośrodkował wprost na głowę Górskiego, któremu pozostało tylko dopełnić formalności. Były snajper Chrobrego Głogów mógł mieć w tym momencie na swoim koncie już dwa trafienia, bowiem chwilę wcześniej zmarnował sytuację sam na sam z Wojciechem Skabą.

Niepotrzebnie przysnęli tuż przed przerwą

Gdy wydawało się, że jagiellończycy kontrolują przebieg wydarzeń na boisku, spokojnie czekając na zejście do szatni, w 45. minucie nie popisali się Łukasz Burliga i Taras Romanczuk. Obaj dali się w dziecinny sposób ograć w narożniku pola karnego Pawłowi Oleksemu, który dokładnie dograł piłkę do Patryka Lipskiego, a ten efektownym strzałem piętą pokonał Mariana Kelemena. To był pierwszy celny strzał Niebieskich w tym spotkaniu.

- Dobrze weszliśmy w mecz i wyglądało to tak, że mamy już opanowaną sytuację i nic złego nam się nie może stać. Tymczasem popełniliśmy prosty błąd i straciliśmy bramkę, nieco lekceważąc końcówkę pierwszej połowy - zauważa Probierz.

Chwilowa dekoncentracja nie wybiła jednak z rytmu żółto-czerwonych, którzy po zmianie stron, już na samym początku, znów użądlili rywala. Przyjezdnych skarcił rozgrywający fenomenalne zawody Vassiljev, po precyzyjnym dośrodkowaniu aktywnego Przemysława Frankowskiego.

- Zawsze powtarzałem, że potrzebne jest zaufanie trenerowi, który obserwuje drużynę i poszczególnych zawodników niemal codziennie. Jeżeli ktoś ma potencjał, to trzeba na niego postawić. Jestem jednak daleki od tego, żeby po jednym meczu kogoś wychwalać. Potrzebujemy go takiego w każdym spotkaniu - ocenia dyspozycję Frankowskiego trener białostoczan.

Niebiescy upodobali sobie czerwień

Później Niebiescy sami zrobili sobie wielką krzywdę. Mając na swoim koncie już po jednej żółtej kartce, bardzo nieodpowiedzialnie zachowali się najpierw Łukasz Hanzel, faulując na kolejny kartonik Górskiego, a następnie Oleksy, podcinając Frankowskiego.

Wtedy już było niemal pewne, że nic złego w tym spotkaniu gospodarzom się nie przytrafi. Probierz pozwolił wobec takiego obrotu spraw zadebiutować przed białostocką widownią ukraińskiemu pomocnikowi Dmytro Chomczenowskiemu, pozyskanemu z hiszpańskiej Ponferradiny. Nie wyróżnił się jednak niczym szczególnym.

- Jego będzie można ocenić trochę później. On trenuje nieco inaczej, niż wszyscy. Przyszedł później i długo nadrabiał zaległości, trenując indywidualnie - ocenia Probierz.

Ostatnie minuty to już była praktycznie gra “w dziadka” jagiellończyków z Niebieskimi. Dogodnych okazji gospodarze jednak nie byli w stanie wypracować sobie zbyt wiele. Przyjezdni bronili się bowiem głęboko, całym zespołem. Jadze udało się wyprowadzić jeszcze jeden skuteczny cios, zadany w 78. minucie przez rezerwowego Karola Świderskiego, który zameldował się na murawie dwadzieścia trzy sekundy wcześniej.

Mecz Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów 4:1

Mecz Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów 4:1 (zdjęcia)

Wynik

Bramki

1:0 Grzyb 2

2:0 Górski 17

2:1 Lipski 45

3:1 Vassiljev 50

4:1 Świderski 78

Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje, Tomelin, Straus (51. Tomasik), Romanczuk, Grzyb, Frankowski, Vassiljev, Cernych (78. Świderski I), Górski I (64. Chomczenowski).

Ruch: Skaba - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy II I, Surma, Hanzel III , Mazek (63. Cichocki), Lipski, Moneta (46. Ćwielong), Arak (55. Stępiński).

Sędziował: Paweł Raczkowski(Warszawa).

Widzów: 13 240.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny