Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok. Rafał Grzyb: Może jestem rekordzistą, ale nie legendą

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Rafał Grzyb w piątek rozgrywał spotkanie numer 300. w ekstraklasie. Kapitanowi Jagi życzymy, by na najwyższym poziomie zagrał jeszcze przynajmniej drugie tyle.
Rafał Grzyb w piątek rozgrywał spotkanie numer 300. w ekstraklasie. Kapitanowi Jagi życzymy, by na najwyższym poziomie zagrał jeszcze przynajmniej drugie tyle. Przemysław Świderski
W meczu z Lechem Poznań Rafał Grzyb rozgrywał trzechsetne spotkanie w ekstraklasie. Kapitan Jagi zdradza receptę na długowieczność.

Pamiętasz, kiedy to wszystko się zaczęło, ta przygoda z ekstraklasą?

Rafał Grzyb (kapitan Jagiellonii): Oczywiście. Byłem wtedy zawodnikiem Polonii Bytom i przyjechaliśmy do Białegostoku jako beniaminek na pierwszy mecz nowego sezonu. Jaga wtedy także zresztą awansowała i rozgrywała pierwszy mecz w ekstraklasie. Pamiętam, że przy Słonecznej przegraliśmy 1:2.

Spodziewałeś się wówczas, że trochę tych występów w ekstraklasie się nazbiera?

Może jest to jakaś mała niespodzianka i trudno powiedzieć, że akurat tego się spodziewałem. Ale człowiek nigdy nie ma pewności, co go czeka w przyszłości. W przypadku piłkarza ważne jest zdrowie, a konkretnie liczna przebytych kontuzji. Bez tego trudno byłoby liczyć na kilkaset występów w ekstraklasie.

Miałeś w swojej karierze wielu trenerów, ale u większości, jeśli nie u wszystkich, byłeś i nadal zresztą jesteś, podstawowym piłkarzem. Jak to się robi?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Zawsze daję z siebie tyle, ile potrafię. Nie ma co ukrywać, nie jestem jakimś wielkim wirtuozem technicznym i na swoją pozycję musiałem zawsze ciężko pracować. Dzięki temu jestem w tym miejscu, w którym jestem.

A jak się zmieniałeś przez te lata jako piłkarz? Widzisz jakieś cechy obecnie, których nie miałeś, rozpoczynając przygodę z ekstraklasą?

Wiadomo, z wiekiem trochę inaczej patrzę na wiele rzeczy niż kiedyś. Teraz człowiek jest już bardziej doświadczony, wie na przykład, jak lepiej się ustawiać na boisku niż kiedyś i to na pewno procentuje. Inne jest też podejście do meczów, czy zawodników przeciwko którym się gra. Kiedyś to wszystko było nowością, teraz jest rutyną.

Czyli, cytując klasyka, lepiej mądrze stać niż głupio biegać?

Nie do końca, bo polska liga jest specyficzna i bez wybiegania, trudno osiągnąć dobry wynik. Doświadczenie na pewno się przydaje, ale bez włożonej pracy i przebiegniętych kilometrów nic się nie uzyska.

Które spotkania spośród rozegranych w ekstraklasie wspominasz najlepiej?

Myślę, że najmilej wspominam te mecze, które dały Jagiellonii ekstraklasowe podium, czyli wygrana z Lechią Gdańsk dwa lata temu 4:2 i remis z Lechem 2:2 z czerwca tego roku. Oprócz tego, na pewno na długo zapadają w pamięć spotkania, w których zdobywałem bramki, dające zwycięstwa, jak w barwach Polonii Bytom przeciwko Legii, czy później, już jako jagiellończyk, z Zagłębiem Lubin.

Prowadzisz ranking najładniejszych swoich trafień w ekstraklasie?

Chyba na pierwszym miejscu postawiłbym właśnie gola strzelonego Legii w Bytomiu, dającego zwycięstwo 1:0. Ale to tak na chwilę obecną, bo mam nadzieję, że te najpiękniejsze trafienie jeszcze jest przede mną.

Kibice w Białymstoku pamiętają najbardziej bramkę z meczu z Wisłą Kraków, kiedy Jagiellonia wygrała 5:2.

Tak, pamiętam, że bramkarz rywali był wtedy wysunięty i przelobowałem go (śmiech). Oczywiście, to była próba dośrodkowania, po latach mogę się do tego chyba przyznać...

Piątkowe spotkanie z Lechem było trzechsetne w ekstraklasie, a jak wspominasz wcześniejsze jubileusze?

Powiem szczerze, że nie przywiązuję do tego większej wagi. O tym, że będę w piątek rozgrywał mecz numer 300. dowiedziałem się dzień wcześniej. Ogólnie, to cieszę się, iż jest taka możliwość, że nadal mogę grać na wysokim poziomie i oby to trwało jak najdłużej.

Zerkasz czasami na rekordzistów ligi pod względem ilości występów? Jest szansa ich dogonić?

Na pewno będzie trudno, bo z tego co wiem, Łukasz Surma ma na koncie chyba 560 meczów i to jest rekord mocno wyśrubowany i raczej nie do pobicia. Ale mam nadzieję, że jeśli zdrowie pozwoli, to jeszcze trochę występów w ekstraklasie zaliczę.

A jest jakaś ogólna recepta, czy wskazówka, co robić, by tak długo utrzymywać się na tak wysokim poziomie?

Tak na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że ważny na pewno jest odpowiedni tryb życia, sen, regeneracja i chyba najważniejsza sprawa, czyli unikanie kontuzji. One mogą naprawdę wyhamować najlepiej zapowiadające się kariery piłkarskie.

W swojej karierze nie miałeś chyba takiej dłuższej przerwy ze względu na urazy.

Dwukrotnie dłużej odpoczywałem od piłki, raz po uszkodzeniu więzozrostu barkowego przez osiem tygodni i po naderwaniu więzadeł trzy miesiące. I na tym chciałbym poprzestać, jeśli chodzi o kontuzje.

W Jagiellonii jesteś już siedem lat. To chyba możesz już powiedzieć o sobie, że jesteś legendą tego klubu?

Nie czuję się żadną legendą. Klubowym rekordzistą pod względem występów w ekstraklasie to może tak, ale jeszcze nie legendą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny