Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ireneusz Mamrot: Dla takich chwil warto być trenerem

(kw)
Ireneusz Mamrot długo nie zapomni tego, co wydarzyło się w ciągu całego sezonu i po jego zakończeniu
Ireneusz Mamrot długo nie zapomni tego, co wydarzyło się w ciągu całego sezonu i po jego zakończeniu Wojciech Wojtkielewicz
Jeśli chodzi o moją osobę, to jestem zadowolony z tego, co osiągnęliśmy. Ale biorąc pod uwagę drużynę, z pewnością pozostanie niedosyt, bo mistrzowski tytuł był bardzo blisko – mówi podsumowując zakończony sezon trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot.

Te słowa z pewnością oddają nastroje zarówno wśród piłkarzy, jak i kibiców Żółto-Czerwonych. Trudno zaprzeczyć, że pod wodzą debiutanta w ekstraklasie, jakim jest Mamrot, białostocki zespół osiągnął duży sukces, którego mało kto się spodziewał. Z drugiej strony, do wyprzedzenia Legii Warszawa zabrakło jednego zwycięstwa.

– Gdybym miał wskazać jakiś konkretny mecz, którego najbardziej żałuję, byłyby to spotkanie właśnie z Legią w fazie mistrzowskiej – uważa opiekun Jagi. – Mogliśmy już w 1. minucie objąć prowadzenie, a Legia nie była tego dnia dobrze dysponowana w ofensywie i powinniśmy to wykorzystać. Z drugiej strony, warszawski zespół wskaże pewnie takie mecze, po których wcześniej mógł zapewnić sobie tytuł. Nie ma co już teraz tego rozpamiętywać – dorzuca.

Warto też wziąć pod uwagę okoliczności, w jakich Mamrot przejął zespół po Michale Probierzu.

– Obejmować drużynę po sukcesie, jakim było wicemistrzostwo kraju, nie jest łatwo. Trzeba się zmierzyć z tym, co zrobił poprzednik. To już lepiej jest przyjść do drużyny, która jest w dołku, bo można coś zmienić, ulepszyć – kontynuuje nasz rozmówca. – Do tego przystąpiłem do pracy praktycznie z marszu, bo były kwalifikacje Ligi Europy, a na różnych etapach rozgrywek odeszło czterech ważnych zawodników. Biorąc to wszystko pod uwagę, są powody do radości. Ale i tak nutka niedosytu pozostaje – dodaje.

Nagrodą za udany sezon było m. in. wspaniałe świętowanie po wygranej w niedzielę 2:1 z Wisłą Płock.

– Wszyscy trenerzy ciężko pracują, ale niewielu ma okazję przeżyć coś tak wspaniałego. Dla takich chwil warto wykonywać ten zawód. Tego się nie zapomina. Szkoda, tylko, że są one takie krótkie – mówi z uśmiechem trener Mamrot.

Analizując grę swoje drużyny, białostocki szkoleniowiec uważa, że jej największą siłą był kolektyw, dobra gra obronna i operowanie piłką.

– Funkcjonowaliśmy dobrze jako zespół, byłem zadowolony z organizacji gry, sposobu operowania piłką, defensywy i skrzydeł – wymienia trener wicemistrza Polski. – A gdzie tkwią rezerwy? Wszystko to, co wymieniłem, można poprawić. Możemy być jeszcze bardziej kreatywni, lepiej zorganizowani. Z pewnością możemy też poprawić stałe fragmenty gry pod obiema bramkami. Straciliśmy za dużo goli w ten sposób, a sami zaczęliśmy je strzelać regularnie dopiero w końcówce sezonu – przekonuje.

Jakkolwiek Jaga stanowiła się, jako całość, to poszczególni zawodnicy miewali różne momenty. A kto prezentował najrówniejszy i najlepszy poziom?

– Gdybym miał wymienić jednego zawodnika, to wskazałbym Ivana Runje. Ale cały blok defensywny prezentował się bardzo solidnie. Trzeba też pamiętać, że piłkarzom ofensywnym jest trudniej niż obrońcom grać na równym poziomie przez cały sezon – komentuje białostocki szkoleniowiec.

Koniec rozgrywek to zawsze początek transferowych spekulacji.

– Jest za wcześnie, by o tym mówić. Jak wiadomo, transfery lubią ciszę. Dlatego nie chcę w mediach spekulować, kto przyjdzie, a kto odejdzie. Mogę za to powiedzieć, że latem dam szansę wypożyczonemu do Wigier Suwałki Patrykowi Klimali, a także Przemysławowi Mystkowskiemu z Miedzi Legnica – informuje Mamrot.

Szkoleniowiec Jagiellonii, podobnie jak jego współpracownicy i piłkarze, rozpoczyna zasłużony urlop.

– Nie narzekam, bo dostałem szansę, by pracować w ekstraklasie i robiłem wszystko, by ją wykorzystać. Ale przed przyjściem do Białegostoku miałem tylko kilka dni urlopu. Potem wszystko toczyło się na wysokich obrotach i nie było czasu, by odpocząć, zresetować się. Dlatego cieszę się, że teraz będzie sporo wolnego – zaznacza trener Mamrot. – Dokąd się wybieram? W polskie góry, bo tam jest słaby zasięg (śmiech). A tak poważnie, to z pewnością trudno będzie się całkowicie odciąć od pracy, ale przynajmniej będę się starać – kończy szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.

Ireneusz Mamrot po meczu Jagiellonia - Wisła Płock: Jest sukces, ale i niedosyt

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny