Tak odniosła się do opinii Wojciecha Józefowicza, jednego z nielicznych słuchaczy, nie będących pracownikami jednostek kultury. To współzałożyciel Pracowni R5 miejsca kreatywnej energii.
- Popatrzcie państwo, co stworzyli ludzie z kultury niezależnej, wystarczy dać im miejsce i niech działają – proponował Józefowicz wspominając smutny koniec choćby Bojarskiego Domu Kultury. Przypomnijmy. Miasto udostępniło społecznikom podwórko koło domu przy Koszykowej 1, ale w końcu pozbyło się całej nieruchomości, a pomysłodawcy skupieni wokół Mateusza Tymury i Fundacji Teatru Latarnia zostali ze swoją działalnością bezdomni. O opiekę nad młodymi twórcami apelował także Jacek Łasiewicki. Zwrócił uwagę, że urzędnicy rozdzielają stypendia, ale potem nie interesują się dalszymi losami beneficjentów.
- Trzeba ich zatrzymać w mieście, to oni napędzają kulturę – zauważył Łasiewicki.
O stawianiu na plastyków z Białegostoku mówiła Jolanta Szczygieł-Rogowska, szefowa Galerii im. Sleńdzińskich. - Prezentujemy artystów współczesnych, zmarłych i młode talenty – przypominała.
Dużą część debaty zdominowały głosy osób zawodowo zajmujących się kulturą. Przypominali, że nie ma w Białymstoku odpowiednich pomieszczeń do eksponowania cennych obrazów, ubolewali nad brakiem sali widowiskowo-koncertowej, nie wystarczającej edukacji kulturalnej.
- Skończyła się fascynacja galeriami handlowymi, teraz coraz więcej ludzi trafia do nas – przekonywała szefowa Galerii im. Sleńdzińskich. - Mam nadzieję, że powstająca strategia nie będzie pustym papierem i nic z tego nie wyniknie – powiedziała Szczygieł – Rogowska. Uważa, że zmiany wymogą na zawodowcach od kultury sami mieszkańcy.
- Jeżeli nie będziemy mieć wizji jak wyobrażamy sobie ten Białystok, to będą takie rozmowy przy wodzie czy kawie, z których nic nie wyniknie – zauważyła Bożena Bednarek. Podobną opinię wyrażała Joanna Tomalska z Muzeum Podlaskiego. Jolanta Gadek, szefowa Książnicy Podlaskiej, zwróciła uwagę, że nie można zapominać o osiedlach, szczególnie oddalonych od centrum. Filie Książnicy, dzięki inicjatywom samych mieszkańców, przejmują jej zdaniem rolę domów kultury, choćby udostępniając nieodpłatnie pomieszczenia na spotkania różnych grup zainteresowań.
- Zgłaszają się do nas, bo nie mają gdzie działać – mówiła Gadek.
Z jej opinią zgodził się Cezary Mielko, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury.
- Te wszystkie głosy nie mają wiele wspólnego z aktualnym pokoleniem - podsumowała debatę zdominowaną przez szefów instytucji kultury Marta Molska, białostoczanka i dyrektorka Domu Kultury w Ostrowi Mazowieckiej. Molska przypominała, że większe instytucje kultury walczą o pozyskiwanie pieniędzy od prywatnych mecenasów. Grażyna Dworakowska, dyrektorka Białostockiego Ośrodka Kultury ubolewała, że dyskusja nie przyciągnęła ani jednego studenta kulturoznawstwa.
- Spróbujmy poeksperymentować i zobaczyć co z tego wyniknie – zaproponował Wojciech Józefowicz. Podobnego zdania był dr Maciej Białous, socjolog z UwB. Zaapelował, by radni zwiększyli finansowanie miejskiej kultury do poziomu innych średnich miast wojewódzkich i wtedy zobaczyć, co się wówczas wydarzy.
- Myślmy o współpracy, myślmy o integracji i dajmy szansę białostoczanom, szczególnie tym, którzy za chwilę mogą stąd wyjechać – apelowała Bożena Bednarek.
Debatę zorganizował Klub Obywatelski – Białystok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?