Zwłoki mężczyzny znalazła kobieta spacerująca po lesie w Sopocie. To było w minioną środę o godzinie 18.50. Wezwała policję. Okazało się, że to ciało poszukiwanego Grzegorza A. z Białegostoku.
30 października o świcie 29-latek wyszedł z mieszkania przy ul. Grochowej do pracy - przy ul. Kopernika. I kontakt się urwał.
- To odpowiedzialny człowiek, typ pracoholika. Jego kariera bardzo dobrze się rozwijała. Miał dostać kierownicze stanowisko. Kiedy nie mógł przyjść do pracy, zawsze wcześniej nas uprzedzał - mówili jego znajomi, którzy mocno zaangażowali się w poszukiwania Grzegorza.
Jego telefon milczał. W mieszkaniu zostały jego rzeczy osobiste. Nadzieja pojawiła się 9 listopada, kiedy bliscy dostali sygnał, że Grzegorz żyje. Że w nocy z 3 na 4 listopada nocował w hotelu we Wrocławiu. Że zmienił kartę w telefonie. Dzień później miał być w Sanoku. Do poszukiwań włączyli się nawet jasnowidze.
Jak poinformował nas kom. Michał Rusak z sopockiej policji, na miejscu znalezienia zwłok wezwano lekarza, był też prokurator. Zarządzona została sekcja zwłok białostoczanina. Po jej wynikach będzie znana przyczyna śmierci. Wiadomo jednak, że ciało wisiało na drzewie. Już teraz sopoccy policjanci wstępnie przyjęli, że to było samobójstwo, ponieważ - jak powiedział kom. Michał Rusak - nic nie wskazuje na działanie osób trzecich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?