Śmiertelny wypadek na dk 19 w Podlaskiem. Kierowca był pijany. Zapadł prawomocny wyrok

- Śmierć pokrzywdzonego, wysoki stopień społecznej szkodliwości, zawinienia czynu, wysokie stężenie alkoholu we krwi oskarżonego, znaczące przekroczenie reguł ruchu drogowego i prędkości dopuszczalnej administracyjnie w tym miejscu. Przez wzgląd na te wszystkie okoliczności należy uznać, że kary jednostkowe i kara łączna orzeczone przez sąd pierwszej instancji nie są absolutnie nadmierne. Są adekwatne do wszystkich okoliczności ustalonych w toku postępowania karnego - uzasadniał wyrok sędzia Wiesław Żywolewski z Sądu Okręgowego w Białymstoku.

Zobacz także:

Do tragicznego zdarzenia doszło 27 sierpnia 2022 r. popołudniu. Jak wynika z ustaleń sądu, oskarżony kierowca pędził co najmniej 103 km/h na "50-tce". Na łuku drogi zaczął gwałtownie hamować. Wtedy utracił panowanie nad pojazdem.

Samochód uderzył w konstrukcje mostu na rzece Narew w pobliżu miejscowości Ploski (gm. Bielsk Podlaski). Chevrolet utknął pomiędzy zewnętrzną barierą mostu a energochłonną, przewrócił się na bok i sunął po wydzielonej powierzchni dla pieszych.

Samochodem podróżowało dwóch obywateli Uzbekistanu. Pasażer zginął na miejscu. Kierowca został poważnie ranny. Trafił do szpitala. Okazało się, że prowadził auto mając w organizmie blisko 2 promile.

Czytaj też:

Przed sądem odpowiadał za jazdę w stanie nietrzeźwości oraz za spowodowanie w takim stanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W dacie czynu przestępstwa te zagrożone były karą do 12 lat więzienia, i w takich granicach odpowiadał cudzoziemiec. Formalnie mężczyzna został zatrzymany dopiero półtora miesiąca po zdarzeniu, w którym sam został ciężko okaleczony (stracił zęby, amputowano mu rękę). 55-latek do dziś jest tymczasowo aresztowany.

W śledztwie ani pierwszym procesie nie kwestionował swojej winy. Po nieprawomocnym skazaniu we wrześniu ub. r. oskarżony i jego obrońca złożyli apelacje. Uważają, że kara wymierzona przez sąd pierwszej instancji była rażąco surowa, a Temida nie wzięła pod uwagę wszystkich okoliczności łagodzących.

To - w ich opinii - m.in. postawa kierowcy w procesie (przyznanie się do winy, złożenie wyjaśnień i wyrażenie skruchy), niekaralność, a także fakt, że do końca życia zostanie kaleką i od ponad roku już de facto odbywa karę w ramach aresztu. Wnosili o skrócenie sankcji pozbawienia wolności o rok (do 2 lat i jednego miesiąca).

Warto przeczytać:

Apelacje złożył także prokurator. Wnosił o zmianę, ale tylko w zakresie orzeczenia dodatkowo nawiązki na rzecz osoby najbliższej ofiary wypadku - w tym przypadku matki. Wynika to z przepisów Kodeksu karnego (w przypadku, gdy sprawca był nietrzeźwy) - a nie zostało uwzględnione w wyroku.

Takie argumenty strony przedstawiły w mowach końcowych wygłoszony w czwartek (11.01) na sali sądowej. Sąd odwoławczy przychylił się jedynie do stanowiska oskarżyciela i w tym zakresie zmienił orzeczenie. Ostatecznie - prócz nawiązki - to kara 3 lat i miesiąca więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych, a także 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.