Z sądu Marcin Ł. z Łap odpowiada przed sądem za spowodowanie po pijanemu wypadku samochodowego. Grozi mu 12 lat więzienia
Oskarżony chce przeprosić matkę koleżanki, która zginęła w wypadku
(fot. Fot. Wojciech Wojtkielewicz)
Na rozprawę do białostockiego sądu rejonowego 19-letni Marcin Ł. został dowieziony z aresztu. Przebywa tam od końca września. Prokuratura oskarża go bowiem o spowodowanie po pijanemu wypadku, w którym zginęła jego koleżanka. Gdy policjanci prowadzili go korytarzem, spuszczał głowę. Taki pozostał też i na sali rozpraw.
Jednak proces Marcina Ł. we wtorek się nie rozpoczął. Jeszcze zanim prokurator zaczął odczytywać akt oskarżenia, obrońca 19-latka złożył wniosek o skierowanie sprawy do mediacji. Nie sprzeciwił się temu prokurator, ani matka zmarłej Izy, która w tym procesie jest oskarżycielką posiłkową. Sąd przychylił się do wniosku adwokata.
- Postępowanie mediacyjne nie oznacza, że procesu karnego nie będzie, a sprawca uniknie kary - podkreśliła sędzia Dorota Sosna.
Mediacja w tym procesie jest po to, by oskarżony Marcin Ł. mógł osobiście przeprosić mamę zmarłej koleżanki, wyrazić swoją skruchę i żal.
Śledczy ustalili, że 24 września wieczorem oskarżony ze znajomymi byli w jednym z łapskich barów. W pewnej chwili Marcin Ł. chwycił ze stolika kluczyki do daewoo tico, którym przyjechał jego kolega. Chciał zabrać Izę na przejażdżkę. Mieli jechać po papierosy.
Według prokuratury, na ulicy Sikorskiego Marcin Ł. jechał bardzo szybko. Na podwójnej ciągłej linii wyprzedzał inny samochód. Stracił panowanie nad daewoo i bokiem auta uderzył w drzwi wejściowe do sklepu. 17-letnia dziewczyna w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Zmarła, nie odzyskawszy przytomności. W chwili uderzenia ani ona, ani kierowca nie mieli zapiętych pasów bezpieczeństwa.
Okazało się też, że Marcin Ł. był pijany. Miał 0,73 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Nie miał też prawa jazdy. W śledztwie oskarżony przyznał się do spowodowania wypadku. Twierdził, że został zmuszony przez innego kierowcę do zjechania na przeciwny pas. Bo z przeciwka jechał inny samochód, dlatego on musiał hamować, by uniknąć zderzenia. Gwałtowanie skręcił kierownicą, wpadł poślizg i wtedy uderzył w sklep. Tego jednak, jak ustalili śledczy, nie potwierdzili świadkowie wypadku.
Marcin Ł. może spędzić w więzieniu nawet 12 lat. Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczy po zakończeniu postępowania mediacyjnego.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?