MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sekty bombardują miłością

Alicja Zielińska
Spotykaliśmy się z ruchami, które działają w wielkich miastach, a w małych miejscowościach mają swoje rancza,  które służą im do intensywnej indoktrynacji członków - wyjaśnia Franc
Spotykaliśmy się z ruchami, które działają w wielkich miastach, a w małych miejscowościach mają swoje rancza, które służą im do intensywnej indoktrynacji członków - wyjaśnia Franc fot. Radek Michalski
Grupy ekstremalne często wybierają właśnie mniejsze społeczności - przestrzega o. Tomasz Franc z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych we Wrocławiu

Kurier Poranny: Ksiądz w Augustowie powiedział o zagrożeniu sektą, która miałaby namawiać młodych ludzi do zbiorowego samobójstwa, ale nie chce ujawnić szczegółów, bo zasłania się tajemnicą spowiedzi. Jak traktować taką informację? Powinna zajmować się tym policja?

Ojciec Tomasz Franc, Dominikański Ośrodek Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych we Wrocławiu: Jeśli ksiądz dowiedział się o czymś takim podczas spowiedzi, to obowiązuje go bezwzględnie zachowanie tajemnicy. Nie można zmusić, by powiedział więcej. Zresztą im bardziej ogólna informacja, tym lepiej w tych okolicznościach. Ksiądz jednak mógł tak poprowadzić rozmowę, żeby osoba, która mu o tym powiedziała, zgłosiła to policji, choćby anonimowo. Jednak nie mógł uzależniać rozgrzeszenia od tego, jak się zachowa spowiadający się. Ja w swoim sumieniu nie zdecydowałbym się na sformułowanie publiczne takiej informacji. Należało się bowiem liczyć z tym, że wywoła ona szeroki oddźwięk. To, że zajęła się tym policja, jest jak najbardziej słuszne, nie można lekceważyć takiego sygnału. Aczkolwiek dawno nie słyszeliśmy w Polsce o grupie, która mogłaby namawiać do zbiorowego samobójstwa.

Coś takiego wydaje się ojcu możliwe?

- Były takie przypadki w Stanach Zjednoczonych. Indoktrynacja stosowana w grupach daje tak silną władzę nad człowiekiem, że jest on w stanie targnąć się na wszelkie wartości. We Wrocławiu mieliśmy do czynienia z grupą, której członkowie - z innego powodu, nie z namowy bezpośredniej - podjęli próbę samobójczą. Na szczęście, nieudaną, jedna z tych osób trafiła do szpitala, wszyscy zostali uratowani. Sekta wcale nie musi być wielką grupą, zhierarchizowaną i zarejestrowaną. Może to być kilkoro ludzi skupionych wokół jednej osoby, na tyle silnej, by narzuciła własną wolę.

Czy po takiej informacji dorośli powinni być bardziej czujni?

- Niezależnie od tego, jak naprawdę brzmiała ta informacja - bo, być może, została wyolbrzymiona - jest to sygnał dla wszystkich do wzmożenia czujności. Należy przypatrzyć się kontaktom młodzieży, towarzystwu, w jakim się obraca. Oczywiście, w sposób roztropny, żeby nie zrobić nagle jakiejś policyjnej obławy i młodzi ludzie nie poczuli się zaszczuci. Wyjść raczej z propozycją rozmów na ten temat.

Wielkość miejscowości ma znaczenie w działaniu sekty?

- Sekty na ogół koncentrują się wokół wielkich metropolii, gdzie łatwiej o pozyskanie członków i łatwiej ukryć się przed prawem. Natomiast grupy ekstremalne często wybierają właśnie mniejsze społeczności albo wręcz odludzie, bo są mniej narażone na zainteresowanie mediów i służb porządkowych. Kiedy grupa jest już zorganizowana, zhierarchizowana i nastawiona na realizowanie swoich celów, to swobodnie może ulokować się gdzieś na uboczu. Spotykaliśmy się z ruchami, które działają w wielkich miastach, a w małych miejscowościach mają swoje rancza, które służą im do intensywnej indoktrynacji członków.

Co stanowi sygnał, że ktoś jest pod wpływem sekty?

- Nagła zmiana. Ubioru, zachowania, głoszenia poglądów, sposobu wartościowania. Jednak bez przesady, nie każdy, kto się inaczej ubiera czy ma inne zdanie, jest już sekciarzem. Chodzi o radykalne zmiany w oparciu o światopogląd, którego do tej pory ten ktoś nie wyznawał, o odmienne relacje wewnątrz rodziny, zerwanie z nią całkowicie kontaktów, odcięcie od przyjaciół.
Na pewno warto zwrócić uwagę na słownictwo, którym się posługują takie osoby, czy nie stosują utartych sloganów, czy ich sposób patrzenia nie jest zbyt łatwo oceniający, na biało-czarną rzeczywistość.

Często młodzi ludzie, będąc na jednym czy drugim spotkaniu takiej grupy, próbują później podjąć na ten temat rozmowę w domu i niestety, bywają odrzucani przez rodziców. Rezultat? Automatycznie zwracają się w kierunku tych, którzy dla nich czas znaleźli, czyli właśnie grupy, która w tym momencie się pojawiła. Trzeba więc rozmawiać, słuchać, być otwartym na szczerość swego dziecka.

A co robić, gdy ktoś znalazł się już w sekcie?

- Szukać pomocy u specjalistów. Adresy i kontakty można znaleźć w Internecie, w parafiach. Nie robić tego na własną rękę, bo naszym pierwszym odruchem jest zwykle zakazać, odciąć. Tymczasem ktoś, kto jest na etapie werbunku do sekty, doświadcza ze strony jej liderów przyjaźni, dobra. Sekty bombardują miłością. Stanowczą reakcją potwierdzamy tylko to, w czym tamci go utwierdzają, że tylko oni są dobrzy. Zamiast odciągnąć, pchamy jeszcze bardziej. Trzeba też zdiagnozować przyczyny, dlaczego tak się stało. Oprócz osoby manipulowanej musi się też zmienić cała rodzina.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny