Rynek kosmetyków. Oszczędzamy na urodzie.

 – Teraz coraz częściej zamiast jednej kupują dwa małe flakoniki perfum: jedną drogą, do której są przyzwyczajone – na wielkie wyjścia i drugą ze średniej półki, na co dzień. Z kremami jest jeszcze gorzej – klientki kupują niższej jakości specyfiki, które po prostu kosztują mniej. 

Podobnie jest z kosmetykami profesjonalnymi, których używa się w salonach kosmetycznych.
– Nie sprzedajemy tego mniej – mówi Marcjanna Gładkowska, właścicielka firmy Prestiż, która specjalizuje się w zaopatrywaniu gabinetów kosmetycznych w sprzęt oraz aparaturę kosmetyczną. – Jednak coraz częściej kosmetyczki  wybierają tańsze kosmetyki.

A kosmetyczki tłumaczą, że to dlatego, że muszą walczyć o klienta niższymi cenami. – Jeszcze jesienią klientki bardzo chętnie dawały się namówić na dodatkowe zabiegi – opowiada Aleksandra Siemieniuk, właścicielka salonu kosmetycznego. – Teraz nierzadko przychodzą niemal z wyliczoną kwotą. Niektóre z oszczędności same w domu robią sobie hennę na brwi. A to przecież najtańszy zabieg. Wolę więc kupić tańsze kosmetyki i dzięki temu zmniejszyć ceny usług niż tracić klientki.
– Maj zawsze był dobrym miesiącem. Wszystkie mamy i ciocie starały się ładnie wyglądać na przyjęciach komunijnych. Teraz bardzo niewiele nich zdecydowało się na profesjonalny makijaż – dodaje inna kosmetyczka.

Marcjanna Gładkowska prowadzi też Europejską Szkołę Stylizacji Vena Art. – Musieliśmy obniżyć ceny szkoleń – przyznaje. – Dzięki temu nadal mamy chętnych.

Kłopoty kosmetyczek biorą się z coraz większej konkurencji – ostatnio powstało wiele nowych gabinetów i rynek jest już nasycony, oraz z obawy przed kryzysem.
– Niepewność w kwestii dochodów ma istotny wpływ, jeśli chodzi o tego typu usługi – przyznaje dr Cecylia Sadowska-Snarska, ekonomistka z Uniwersytetu w Białymstoku. – One są bardzo ściśle powiązane z finansami gospodarstw domowych. W pierwszej kolejności oszczędzamy zawsze na usługach, z których niekonicznie musimy korzystać. (agsa)