Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozwód nie pomógł. Były mąż mieszka na tej samej posesji, w garażu.

Janusz Bakunowicz
Nadzieja Karczewska twierdzi, że najlepszym rozwiązaniem dla niej i dla córki byłby zakaz zbliżania się do nich na odpowiednią odległość
Nadzieja Karczewska twierdzi, że najlepszym rozwiązaniem dla niej i dla córki byłby zakaz zbliżania się do nich na odpowiednią odległość Fot. Krzysztof Jankowski
Po rozwodzie, córka pani Nadziei musiała mieszkać pod wspólnym dachem z byłym mężem. Tak zdecydował bielski sąd nie godząc się na podział domu.

O problemach Nadziei Karczewskiej i jej córki Marii pisaliśmy na łamach "Bielskiego" już prawie dwa lata temu. Od tego czasu w rodzinie Karczewskich sporo się zmieniło. - Można powiedzieć, że na naszą korzyść - podkreśla Nadzieja Karczewska. - Ale nie do końca.

Listopad minionego roku. Bielski sąd dokonał podziału majątku córki Marii i jego męża w ten sposób, że całość domu przyznał stronie zainteresowanej. Nakazał również jej byłemu mężowi, aby ten opuścił mieszkanie. Mąż w ramach podziału majątku otrzymał budynek, w którym mieści się zakład stolarski oraz garaż. Może korzystać również z wspólnej drogi biegnącej przez posesję.

Boi się przebywać na posesji

W międzyczasie Nadzieja Karczewska ze względu na bardzo zły stan zdrowia córki otrzymała sądownie status prawnej jej opiekunki. Były mąż i zięć nadal jednak przebywał na posesji. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że - jak twierdzi Nadzieja Karczewska - ten człowiek jest niebezpieczny.

- Jak biegli przyjeżdżali na posesję, by dokonać podziału majątki, ten rzucił się do mnie z siekierą - twierdzi pani Karczewska. Sprawa trafiła do sądu grodzkiego. Ten jednak stwierdził, że nie ma podstaw do ukarania napastnika. Decyzja była prawomocna i nie było możliwości odwołania się od niej. - A ja nadal boję się przebywać na tej posesji, bo on tam jest - dodaje. - Powiedział, że jeżeli przeprowadzę się do córki, to nawet jednej nocy nie przeżyję. I co ja mam teraz robić? Przecież ja muszę być razem z córką. Ona nie może przebywać sama. Taka jest chora. A ja nie chcę być prawnym opiekunem jedynie na papierze. Pod koniec roku muszę zdać sprawozdanie z tego, w jaki sposób się nią opiekuję. I co powiem przed sądem?

Były zięć z mieszkania zrezygnował

Pod koniec sierpnia tego roku były zięć został wymeldowany przez Urząd Gminy w Nurcu Stacji. Gmina zaproponowała również dla byłego zięcia lokal zastępczy. Ten jednak odmówił.

- I nadal mieszka w swoim garażu - potwierdza Nadzieja Karczewska. - Czy tak można, by osoba żyła bez żadnego zameldowania? Wydaje mi się, że nie.

- Nie jestem dokładnie zorientowany w tej sprawie - mówi Piotr Jaszczuk, wójt gminy. - Faktycznie, mieliśmy dla niego lokal zastępczy, ale z niego zrezygnował. Nie możemy trzymać mieszkania w nieskończoność i czekać, dopóki ten pan zmieni zdanie. Przyznaliśmy go innej osobie. A czy ten człowiek nadal przebywa na tej posesji? Nie wiem. Ale z tego, co się orientuję, to osoba może przebywać bez meldunku. Przecież są osoby bezdomne, które nie są nigdzie zameldowane.

Policja: Zajmiemy się tą sprawą

O sprawie poinformowaliśmy również miejscową policję. Ta jednak inaczej interpretuje zapisy o prawie meldunkowym.

- Osoba, która przebywa lub ma zamiar przebywać w danym miejscu dłużej niż trzy doby, powinna zameldować się tam - informuje asp. sztab. Antoni Brzeziński, kierownik posterunku policji w Nurcu Stacji. - Zajmiemy się tą sprawą. Będziemy musieli, że tam mieszka, a nie jedynie przebywa, bo to jest różnica. Jeżeli faktycznie tam mieszka bez meldunku, możemy skierować wniosek do sądu grodzkiego o ukaranie tej osoby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny