Choć akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do Sądu Rejonowego w Białymstoku już w połowie marca, proces Marka W. rozpoczął się dopiero we wtorek. A to dlatego, że oskarżony 39-latek nie pojawiał się w sądzie. W końcu został aresztowany, a na wczorajszą rozprawę policja doprowadziła go w kajdankach.
Do sądu przyszła też 51-letnia Anna *. Opowiedziała o tym, jak jej były partner bez pozwolenia zabrał z jej posesji na osiedlu Jaroszówka luksusowe infiniti warte 110 tysięcy złotych. A potem rozbił auto. To było w sierpniu ubiegłego roku.
- Syn zobaczył, że nie ma samochodu. Zadzwoniłam do Marka i kazałam mu natychmiast oddać moje auto, bo zadzwonię na policję. Potem dzwoniłam jeszcze kilka razy. W końcu przyszedł - opowiadała kobieta.
Dodała, że oskarżony był zakrwawiony. I stwierdził, że minutę drogi od jej domu miał wypadek. Anna poszła z nim obejrzeć wrak. - Byłam w szoku. Auto było totalnie rozbite. Wróciliśmy do domu bez słowa. Pozwoliłam Markowi się położyć, bo źle się czuł, sama poszłam do domu siostrzeńca i zawiadomiłam policję - zeznała Anna.
Marek W. przyznaje, że zabrał auto ukochanej, ale twierdzi, że było zupełnie inaczej. Wyjaśnił, że tego wieczoru Anna zaprosiła go do siebie. Po paru godzinach miłej rozmowy, kobieta nagle wybiegła z domu. A on wziął auto, by jej szukać. - Martwiłem się o nią - wyznał. Tłumaczy, że był po paru piwach i nie miał prawa jazdy, dlatego poprosił o pomoc przypadkowego mężczyznę. I to on spowodował wypadek.
Ale prokurator nie uwierzył Markowi W. I dlatego przed sądem oskarżony odpowiada także za jazdę po pijanemu oraz za groźby, które potem miał kierować w stronę Anny i jej córki.
* Imię pokrzywdzonej zmieniliśmy
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?