Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratowanie życia to ciężka praca. Nie zawsze się udaje. Dyżur na pogotowiu. Zobacz zdjęcia

fot. Wojciech Oksztol
Na jednym z parkingów zasłabł starszy człowiek. Ratownicy udzielają mu pomocy na miejscu, potem przewożą na ostry dyżur. Już w karetce robią mu badanie EKG.
Na jednym z parkingów zasłabł starszy człowiek. Ratownicy udzielają mu pomocy na miejscu, potem przewożą na ostry dyżur. Już w karetce robią mu badanie EKG. fot. Wojciech Oksztol
Ja pójdę do domu... już jest mi lepiej - mówi mężczyzna, który zasłabł na jednym z parkingów na osiedlu Dziesięciny. - To typowe zachowanie zawałowca - wyjaśnia nam lekarz pogotowia. I zabiera mężczyznę do szpitala.

[galeria_glowna]
Mamy wezwanie. Nie ma na co czekać - mówi Barbara Bohdan, lekarz Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku. W nocy z piątku na sobotę, w ramach akcji "Patrol Porannego", jestem na dyżurze z pogotowiem.

To zawał

Na sygnale jedziemy na Dziesięciny. Po chwili jesteśmy na miejscu. Na parkingu przy krawężniku siedzi starszy mężczyzna.

- Co się stało? - pytają ratownicy.

- Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłem - wyjaśnia.

- Czy pan na coś choruje? Cukrzyca? Nadciśnienie? - padają kolejne pytania.

Ale mężczyzna zaprzecza. Ratownicy zabierają go do karetki. Tu robią EKG.

- A może ja pójdę do domu? I jutro zgłoszę się do lekarza? - proponuje pacjent.

Jest wynik EKG. - To migotanie przedsionków. Najprawdopodobniej zawał - mówi Barbara Bohdan. - Ale to trzeba jeszcze potwierdzić.

Odwozimy mężczyznę do szpitala, który ma ostry dyżur tej nocy. Tutaj rola pogotowia się kończy. Wracamy do bazy.

Niestety, nie udało się

Kolejne wezwanie. - Mężczyzna. Ma duszności, jest po zawale - informuje dyspozytorka. - Wzywa sam do siebie - dodaje.

Pędzimy na Antoniuk. Odnajdujemy blok i klatkę. Dzwonimy przez domofon. Jeszcze raz. Nikt się nie zgłasza.

- Czyżby mężczyzna zasłabł? - pyta jeden z ratowników.

Otwiera nam ktoś z sąsiadów. Odnajdujemy mieszkanie. Drzwi na szczęście są otwarte. Bo dyspozytorka wcześniej poradziła mężczyźnie, żeby tak zrobił. Wchodzimy do mieszkania. Na kanapie leży starszy człowiek. Nie rusza się. Ratownicy podbiegają do niego. Badają.

- Brak tętna - informuje lekarz.

Ratownicy kładą mężczyznę na podłodze. Jeden z nich robi masaż serca. Drugi próbuje udrożnić drogi oddechowe. A trzeci wkłuwa się w żyłę, żeby podać adrenalinę i atropinę.

- Nic. Nawet nie drgnie - denerwuje się lekarz. - Musimy wstrzyknąć więcej adrenaliny.

Masaż trwa już pół godziny. I nic. Pacjent umiera.

- No, niestety. Tym razem nam się nie udało - mówią ratownicy. - Zrobiliśmy, co mogliśmy.

- W szpitalu jest inaczej. Więcej sprzętu, defibrylatory. A tu są warunki polowe. Jesteśmy zdani tylko na siebie - wyjaśnia lekarz.

Aby obejrzeć galerię kliknij na link z lewej strony artykułu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny