W porozbijanej kadrze ekipy Piotra Stokowca nie zajdą wielkie zmiany. Do gry powinien być gotów tylko jeden zawodnik z grona kontuzjowanych - Rafał Grzyb.
Jana Pawłowskiego i Nikę Dzalamidze czeka dłuższa przerwa w występach. Obrońca Martin Baran dopiero odstawił kule i trzeba dać mu trochę czasu, podobnie jak innemu defensorowi - Jonatanowi Strausowi.
Tyle, że w formacji defensywnej jest komu grać. Gorzej jest w środku, szczególnie jeśli chodzi o defensywnych pomocników. Stokowiec próbuje obrońców: Michała Pazdana, Alexisa Norambuenę, czy Jakuba Tosika, ale efekt jest daleki od pożądanego. Właśnie przez błędy przy wyprowadzaniu piłki w środku pola lub brak asekuracji są najczęstszymi przyczynami utraty bramek przez jagiellończyków. Wiele może zmienić powrót Grzyba. Sam szkoleniowiec nie ukrywa, że w składzie najbardziej mu brakuje kapitana żółto-czerwonych.
- To istotne osłabienia - podkreśla w wywiadach Stokowiec.
Kibice także oczekują, że Grzyb będzie lekiem i uzdrowi grę Jagi w środkowej formacji.
- Bez przesady z tym lekiem na całe zło. Zawsze liczy się zespół i jeden człowiek nic sam nie zdziała. Będę bardzo zadowolony jeśli coś wniosę do drużyny, ale najważniejsza jest i tak współpraca jedenastu ludzi na boisku podczas meczu - zaznacza kapitan podlaskiej ekipy.
Białostocki pomocnik nie obawia się presji, związanej z oczekiwaniami co do jego postawy.
- Nie boję się wysoko zawieszonej poprzeczki przez kibiców, bo sam ją sobie wysoko wieszam. Miałem tego rodzaju kontuzję, że mogłem ćwiczyć i cały czas coś robiłem. Dlatego nie mam aż tak strasznych zaległości - przekonuje Grzyb.
Wczoraj białostoczanie przechodzili testy szybkościowe i wydolnościowe. Ich wyniku potwierdzają słowa kapitana Jagi.
- Oczywiście, po dłuższej przerwie nie wypadłem idealnie. Ale też nie było wcale źle - cieszy się podlaski pomocnik.
Piłkarz podkreśla, że atmosfera w szatni jest bojowa. Co prawda Jaga wypadła z czołowej ósemki i aktualnie jest w tabeli dopiero dziesiąta, ale wszystko jest do odrobienia.
- Strata jest minimalna, a ścisk w tabeli ogromny. Przecież do ósmego Śląska, z którym teraz gramy, tracimy tylko dwa punkty. W wypadku zwycięstwa przeskoczymy zespół z Wrocławia, a jeśli przedłużymy serię, to spędzimy zimę w górnej połówce - kontynuuje Grzyb.
Jaga już dwa razy w tym sezonie wygrała z ekipą ze stolicy Dolnego Śląska (w lidze i Pucharze Polski), ale uczyniła to we Wrocławiu. Gra przed własnymi kibicami nie jest w tym sezonie mocną stroną żółto-czerwonych.
- I oby to się zmieniło, bo przecież cztery z pięciu spotkań rozegramy u siebie. Pracujemy naprawdę ciężko, by dać w końcówce tego roku radość naszym kibicom. Nam bardzo zależy, żeby na przerwę świąteczo-noworoczną udać się na jak najwyższym miejscu w tabeli. Lepiej być w ósemce niż ją gonić i każdy zdaje sobie z tego sprawę - kończy jagiellończyk.
Grzyb ostatni raz zagrał 29 września w meczu z Zagłębiem Lubin.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?