Radni głosowali sami na siebie. Spór rozstrzygnie sąd.

Skargę na działania swoich kolegów z rady do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego złożyło miesiąc temu pięciu radnych: czterech z SLD i jeden z PiS. Skarżący twierdzą, że uchwały dotyczące wyboru przewodniczącego rady i poszczególnych komisji zostały podjęte z naruszeniem prawa, a zwłaszcza wbrew ustawie o samorządzie lokalnym. Zgodnie z prawem, radny nie może brać udziału w głosowaniu w radzie ani w komisji, jeżeli dotyczy ono jego samego.

- Przy podejmowaniu uchwał w głosowaniu za ich podjęciem brali udział radni ubiegający się o stanowiska przewodniczącego i wiceprzewodniczącego rady oraz przewodniczących wskazanych komisji - czytamy w piśmie sygnowanym przez pięciu radnych.

Samorządowcy Prawicy Samorządowej Jedność, Naszego Podlasia i Koalicji Bielskiej twierdzą, że radni, którzy złożyli skargę nie mają do tego uprawnień i błędnie interpretują przepisy prawne. Domagają się odrzucenia skargi i obciążenia rady kosztami postępowania. Pismo sygnowało dziewięciu radnych.

- Ci, którzy chcą odrzucić skargę, powołują się na artykuły prasowe zamieszczone w internecie - mówi Mirosław Kruszewski, radny PiS, który też podpisał się pod skargą. - Nie wiem, czy takie materiały mogą posłużyć jako wiarygodne źródło informacji.

Ostatecznie w kwestii wyboru przewodniczących bielskiej rady wypowie się sąd administracyjny.

Sprawa ujrzała światło dzienne, gdy stanowiska przewodniczącego rady i wiceprzewodniczących objęli radni PSJ, Naszego Podlasia i Koalicji Bielskiej. Podobnie było też ze stanowiskami przewodniczących komisji.

Sprawa ze skargą potwierdza układ, jaki powstał w bielskiej radzie miasta. Większość ma koalicja, w skład której wchodzą radni PSJ, Naszego Podlasia i Koalicji Bielskiej. W mniejszości są radni SLD i PiS, którym podczas wyborów do prezydium rady i szefów komisji nie przypadło żadne stanowisko.