Z pełną premedytacją napisałam Bądźmy Ludźmi. Ludźmi przez duże L. Bo w dzisiejszych czasach pokoju i względnej normalności, kiedy nie możemy się wykazać wielkim bohaterstwem i poświęceniem na polu bitwy lub podczas konspirowania w podziemiu przeciwko komunie, wielu z nas zapomniało, że słowa człowiek i ludzie mogą brzmieć dumnie. A naprawdę niewiele trzeba, żeby móc o sobie powiedzieć Człowiek.
Tydzień temu w Choroszczy każdy, kto odczuwał taką potrzebę mógł przyprowadzić do kościoła psa, konia, krowę. Mógł przynieść za pazuchą albo w specjalnym kontenerku czy koszyku kota, królika, świnkę morską. Ksiądz pobłogosławił wszystkie tak samo, skropił święconą wodą.
To uroczystość o wymiarze symbolicznym. Często my, miłośnicy zwierząt dużych i małych, narzekamy na to, że Kościół katolicki nie zabiera głosu w sprawie stworzeń maltretowanych, dręczonych, porzucanych przez człowieka. A wydaje się, że taki głos mógłby wielu powstrzymać przed zadaniem kolejnego ciosu swojemu psu. Mógłby niektórym przypomnieć, że trzeba wiernemu Azorowi załatać budę i wrzucić do niej chociaż jakiś stary kożuch albo wiązkę słomy, bo idą mrozy. Niestety, nasze niezbyt wszak wygórowane oczekiwania okazują się najczęściej czystą mrzonką. Duchowni niechętnie poświęcają swoją uwagę grzechowi, jakim jest znęcanie się nad naszymi braćmi mniejszymi.
Dlatego cieszy to, co już od kilku lat ma miejsce w kościele w Choroszczy, w dniu świętego Franciszka, który do ptaków wygłaszał kazania, a wszystkie zwierzęta otaczał wielką miłością. Od kilku lat czekam, kiedy któraś z coraz liczniejszych świątyń katolickich w Białymstoku też zaprosi wiernych ze swoimi pupilami, a kapłan je pobłogosławi. Czy się doczekam?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?